Niemka wygrała w Lake Louise oba biegi zjazdowe, to rzadki wyczyn, po raz ostatni potrafiła tak zrobić Katja Seizinger w 1997 roku.
Riesch przez trzy ostatnie zimy bezskutecznie usiłowała dorównać przyjaciółce z Kolorado, czwarty sezon wreszcie przyniósł zmianę ról. Teraz Amerykanka musi zjeżdżać na krawędzi ryzyka i odrabiać straty. W Lake Louise zrobiła to bardzo efektownie.
W akrobatyczny sposób wygrała walkę o pozostanie na trasie sobotniego zjazdu po utracie równowagi na muldzie. Odbiła się biodrem od śniegu, błyskawicznie wróciła do pozycji zjazdowej i uratowała drugie miejsce. W niedzielnym supergigancie pojechała bezbłędnie i po raz pierwszy tej zimy wyprzedziła Niemkę.
Wśród mężczyzn widać powrót do formy austriackich zjazdowców. Po nieudanej olimpijskiej zimie nastąpiła długo oczekiwana zmiana: następcy Hermanna Maiera znów wygrywają, klasyfikacja PŚ to potwierdza. Amerykanin Bode Miller na razie zwiedza pobocza stoków, ale obiecuje poprawę. Lepszy od niego jest Ted Ligety.
W następny weekend alpejski Puchar Świata wraca do Europy, na klasyczne trasy w St. Moritz i Val d’Isere.