Potrzymam was jeszcze trochę w niepewności

Adam Małysz o brązowym medalu, konkursie drużynowym i dużej skoczni

Publikacja: 28.02.2011 03:11

Co pan będzie teraz wyżej cenił: te pięć pucharowych zwycięstw z Oslo czy medal mistrzostw?

Adam Małysz:

Nie będę ich porównywał, potraktuję jako całokształt. Od dziesięciu lat zdobywam medale mistrzostw świata. Od 17 lat jestem w Pucharze Świata, ciągle mocny. Szkoda, że w tym sezonie tylko raz wygrałem, ale byłem często w czołowej trójce. To że wytrwałem tak długo, jest dla mnie najcenniejsze. Różnie mi się w tym czasie wiodło, ale zawsze mnie napędzało to, żeby być wśród najlepszych, nie zawieść kibiców.

Trudno znaleźć drugie miejsce poza Polską, gdzie pana tak lubią i doceniają jak tutaj. To tylko przez te zwycięstwa w Oslo?

Justynie Kowalczyk się z Norwegami nie układa...

Jestem w innej sytuacji, nie mam na wojennej ścieżce norweskiego rywala, takiego jak Justyna. Staram się nie drzeć z nikim kotów. Wydaje mi się, że ta sympatia wynika też z tego, że tutaj mieszka wielu Polaków i Norwegowie ich bardzo cenią. Jakiś czas temu Bjoern Einar Romoeren podszedł do mnie: – Adam, dałbyś mi ze trzy autografy? Polacy mi remontują mieszkanie. Goście na medal, tak fajnie pracują, a prosili o twoje podpisy. Będą szczęśliwi, a i mieszkanie lepiej zrobią. Pytałem go potem, jak się spisali. Odpowiedział: – Norwegom by tak nie wyszło.

To pana szósty medal mistrzostw, pierwszy brązowy.

Oczekiwania były bardzo duże i myślę, że je spełniłem. Każdy medal kosztuje mnie coraz więcej. Zapowiadałem przed konkursem, że jak będą równe warunki i ciężko: wiatr w plecy, śnieg, krótki rozbieg, to moje szanse rosną.

Wierzył pan, że kolejny medal będzie w drużynówce?

Oczywiście, jeszcze nigdy nie wydawał mi się tak realny. Ale żeby go zdobyć, musielibyśmy wszyscy skakać poza granicę 100 metrów. Trzy najlepsze ekipy uciekły daleko. Bałem się jeszcze Finów i Japończyków, ale na szczęście z nimi wygraliśmy. Niemcy mieli też trochę szczęścia do wiatru. Nie patrzcie na przeliczniki, one naprawdę nie mówią całej prawdy. Nie lubię czwartych miejsc, ale może na dużej skoczni los się odwróci.

Medale smakują teraz lepiej niż wtedy, gdy był pan młody?

Oczywiście, i nie chodzi tylko o wiek. Ten medal jest wyjątkowy, bo po drodze do niego były problemy ze zdrowiem na początku sezonu, upadek w Zakopanem. Byłem wytrwały, słuchałem Hannu, nie pozwoliliśmy, by coś nam pokrzyżowało plany. Po pierwszym skoku w sobotę nie byłem pewny, czy się udało. Wylądowałem, a nie ma aplauzu. Zacząłem się niepokoić, ale okazało się, że tylko Kofler był wcześniej lepszy i odetchnąłem. W pierwszej serii trudno było skoczyć daleko, bo skończył się w pewnym momencie wiatr z przodu. Ale to był właśnie moment dla skoczków z mocnym odbiciem i cieszę się, że byłem wśród tych, którzy wykorzystali szansę.

Mieliśmy przez moment po konkursie wrażenie, że z trzeciego miejsca nie jest pan do końca zadowolony

.

No skąd! Jestem bardzo zadowolony. Była szansa na więcej, nawet na złoto, ale popatrzcie, jak skakali Austriacy. Hannu Lepistoe na pewno coś w moich próbach znalazł do poprawki, bo dla niego nie ma skoku idealnego. Jeśli mówi, że mógł być lepszy, to na pewno tak jest. O dziwo, "Dziadek" (Lepistoe – piw) dał mi wolne dzień po konkursie. Powiedział, że muszę nabrać świeżości. Ale od poniedziałku wracamy do mocniejszych przygotowań.

Bez Lepistoe nie byłoby medalu teraz, rok temu w Vancouver i przed czterema laty w Sapporo?

Nie byłoby. Nie zawaham się go nazwać najlepszym trenerem na świecie. I pewnie jakbym go nie spotkał, już zakończyłbym karierę.

A jak będzie z kończeniem kariery?

Zostawmy to na razie, jestem na mistrzostwach świata, nie chcę wywoływać spekulacji. Potrzymam was jeszcze trochę w niepewności.

Decyzję podejmie pan już w Oslo?

Decyzję już podjąłem. Dosyć dawno. Ogłoszę ją, gdy uznam to za stosowne.

Duża skocznia, na której pan wygrywał pięć razy, już nie istnieje. Nową też da się szybko oswoić?

Nowa jest naprawdę piękna i chyba mnie lubi, bo rok temu byłem tam drugi, przeskakując z 17. miejsca po pierwszej serii.

Morgenstern jest nie do pokonania również tam?

To jest bardzo duży obiekt i myślę, że jednak liczyć się będą przede wszystkim ci, którzy potrafią latać.

Dla pana to dobrze czy źle?

Zwykle te mniejsze skocznie były dla mnie łatwiejsze. Ale od paru lat już nie stawiam tylko na mocne odbicie, i nawet nauczyłem się latać. Szanse w Oslo mam.

Co pan będzie teraz wyżej cenił: te pięć pucharowych zwycięstw z Oslo czy medal mistrzostw?

Adam Małysz:

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja
kajakarstwo
Klaudia Zwolińska szykuje się do nowego sezonu. Cel to mistrzostwa świata
Kolarstwo
Strade Bianche. Tadej Pogacar upada, ale wygrywa
Kolarstwo
Trwa proces lekarza, który wspierał kolarzy. Nie zawsze były to legalne sposoby
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Inne sporty
Czy peleton zwolni? Kolarze czują się coraz bardziej zagrożeni
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń