Nazwy są zaskakująco podobne, zaangażowanie dużego międzynarodowego kapitału także, choć sporty tak różne. Podobnie jak w futbolu, pomysł nowej struktury rozgrywek golfowych dojrzewał od lat, cicho kiełkował oczekując na stosowny czas, aż wypłynął po raz pierwszy ponad rok temu, najpierw pod nazwą Premier Golf League (PGL).
Pomysł był taki, żeby 48 najlepszych golfistów świata rywalizowało o tytuł mistrza świata, łącząc wysiłek indywidualny z grą w czteroosobowych drużynach. Taka liga miała grać przez osiem miesięcy, plan przewidywał 18 turniejów, 10 w USA.
PGL miała ruszyć w styczniu 2022 roku, oferując zainteresowanym golfistom nagrody w wysokości 240 mln dolarów tylko w roku inauguracji. W każdym turnieju pula nagród miała wynosić co najmniej 10 mln dol., 5 mln miał odebrać zwycięzca. Wszystko pod znanymi hasłami „rewolucji w sporcie”, „spojrzenia w przyszłość” i „dostarczania najlepszego produktu tydzień po tygodniu” oraz oczywiście „dla dobra golfa”.