W ten weekend jeszcze punktów PŚ nie dają, a najmocniejsi ścigają się w swoim gronie, ale początek sezonu można ogłaszać. Norwegowie zaczynają go dzawodami Pucharu FIS w Beitostoelen, Szwedzi z Bruksvallarnie, a Justyna Kowalczyk i reszta świata w fińskim Muonio. W Laponii, niedaleko Rovaniemi i tuż przy granicy ze Szwecją. To najważniejsze próby przed ściganiem się na inaugurację PŚ w szwedzkim Gaellivare, w sobotę 24 listopada.
– Są tu świetnie przygotowane trasy, bardzo dużo śniegu i bardzo dużo ludzi. Mógłbym długo wymieniać, kto z nami ćwiczy: Finowie, Niemcy, Japończycy, Rosjanie, Amerykanie. Właściwie brakuje tylko norweskiej i szwedzkiej reprezentacji. Przez te trzy dni Pucharu FIS wystartuje w Muonio jakieś 800 osób – mówi „Rz” trener Aleksander Wierietielny. – Najechało się wszystkich od groma. Zwarci i gotowi – dodaje Justyna.
W piątek staje do sprintu stylem klasycznym, który jest w mistrzostwach świata w Val di Fiemme i na który Justyna mocno się w tym sezonie nastawia. W sobotę biegnie na 5 km klasycznym, a w niedzielę na 10 km dowolnym, czyli w konkurencji, która tradycyjnie rozpoczyna sezon PŚ.
Rok temu Kowalczyk wygrała w Muonio wszystkie trzy biegi, fińska prasa pisała o Wielkim Szlemie, oczekiwania urosły tak bardzo, że 10. miejsce na inaugurację PŚ w Sjusjoen było rozczarowaniem, choć Justyna nigdy nie zaczyna sezonu od podium. Ale ona sama i trener uwierzyli, że w Sjusjoen będzie inaczej. I początek sezonu był nerwowy, co najlepiej było widać w Kuusamo, gdzie przez pomyłkę w sprincie Justyna straciła szansę na podium w wyścigu etapowym Ruka Triple.
Tym razem wyniki z fińskiego Pucharu FIS powinny być lepszą podpowiedzią, co się może zdarzyć za tydzień w Gaellivare. Ubiegłoroczny listopad był szalony, bo nigdzie nie było śniegu, PŚ przeniesiono w ostatniej chwili z Beitostoelen do Sjusjoen i niektóre ekipy wolały w ogóle zrezygnować z próby generalnej, niż męczyć się na zlodowaciałych, krótkich (rok temu biegi były tylko na pięć, a nie 10 km) trasach w Muonio. Tak brudnych, że wielu zawodników biegało na nartach treningowych, żeby nie zniszczyć sprzętu do startów. Głównymi rywalkami Kowalczyk były Finki.
Teraz stawka będzie mocna, warunki świetne, bo organizatorzy na wszelki wypadek zebrali trzy razy więcej zeszłorocznego śniegu, a i tak spadł świeży. W Gaellivare też nie powinno z nim być problemów. – Może tylko trochę szkoda, że przyszło ocieplenie i z trasy zrobiło się klepisko, ale od piątku znów ma być lekki mróz – mówi trener Wierietielny. Z rywalek Justyny w sprincie wymienia przede wszystkim Rosjankę Julię Iwanową.