Kamil zawsze wraca

Rozmowa z Łukaszem Kruczkiem, trenerem kadry polskich skoczków, o nieudanym otwarciu sezonu i problemach Kamila Stocha.

Publikacja: 27.11.2012 23:27

Łukasz Kruczek: „Najbliższy Puchar Świata doda nam wiary”

Łukasz Kruczek: „Najbliższy Puchar Świata doda nam wiary”

Foto: Fotorzepa, Michał Grodkowski Michał Grodkowski

Rz: Sobota i niedziela w Lillehammer to był najgorszy weekend na skoczni, od kiedy jest pan trenerem? W dwóch konkursach tylko trzech Polaków dostało się do finałowych serii.

Łukasz Kruczek

: Nie było przyjemnie, ale różne już rzeczy przeżyłem jako trener.

Zostaliście w Norwegii na dwa dni spokojnego treningu. Już wiadomo, co w konkursach poszło nie tak?

To może nie jest stuprocentowa pewność, ale jesteśmy dużo mądrzejsi. Przede wszystkim ostatnia zmiana przepisów dotyczących kombinezonów, to, że je po sezonie letnim poszerzono o 2 centymetry (to korekta wcześniejszej zmiany przepisów nakazujących, by od tego sezonu kombinezony ściśle przylegały – piw) okazała się istotniejsza, niż przypuszczaliśmy. Nowe stroje testowaliśmy w Lillehammer podczas ostatniego tygodnia przed zawodami, gdy warunki były ekstremalnie trudne. Wiało z tyłu, bardzo mocno, co wymusza skoki pasywne, bez agresji w locie. Bo gdy wieje z tyłu, trzeba przede wszystkim dbać o wysokość. Podobny problem jak my mieli w zawodach Czesi, którzy byli z nami w ubiegłym tygodniu. I to mi podpowiada, że taka może być przyczyna.

Zbyt późno dostaliście stroje?

O tydzień później, niż planowaliśmy. Chcieliśmy w nich skakać już podczas poprzedniego zgrupowania w Klingenthal. Firma Berdax, która nam szyje kombinezony, nie mogła wcześniej dostać materiału i nie było z czego uszyć strojów. Skakaliśmy w starych, bo zmiana wydawała nam się drobiazgiem. A jednak zawodnicy ją odczuwają. Poszerzenie stroju pozwala być bardziej aktywnym w locie. A my tego nie wykorzystywaliśmy. Nasi skoczkowie lecieli zbyt wolno, a wtedy nie powstają te wszystkie siły pozwalające frunąć. Skoczek nie jest może idealnym obiektem latającym, ale jednak zasady z lotnictwa działają. Jak brakuje prędkości, to sama wysokość niewiele da. Koniec szybowania. Do tego doszedł wiatr. Póki warunki były złe, jak w kwalifikacjach, radziliśmy sobie dobrze, bo to ćwiczyliśmy w Lillehammer. A jak zaczęło wiać pod narty, zaczęły się problemy.

Trochę łatwiej byłoby tę zapaść przełknąć, gdyby Kamil Stoch latał daleko. A lider raz był 30. i raz poza finałem.

To był główny problem tego weekendu. Przecież Maciek Kot na normalnej skoczni i Krzysztof Miętus na dużej skoczyli, tak że trudno mieć jakieś pretensje. A po Kamilu wszyscy się spodziewali dużo więcej. I on tę porażkę najbardziej odczuł. W sobotę miał swoje problemy, to było ciężkie skakanie. Ale w niedzielę teoretycznie wszystko zrobił jak trzeba, a nie odleciał.

Mówił pan po konkursie, że do granicy przyzwoitości brakowało Polakom po pięć metrów. Po treningach bliżej do tej granicy?

Przede wszystkim skoki już inaczej wyglądały. Skoczkowie wiedzieli, że muszą się wziąć w garść, poszukać rozwiązań. Nie są to jeszcze loty na miarę pierwszej dziesiątki. Ale można już na tym coś zbudować, te próby przypominały letnie skoki chłopaków.

Kamil Stoch szybko wróci do czołówki?

Pamiętajmy, że Kamil miał przez całe lato duży problem. Dopiero we wrześniu złapał to czucie, które pozwala myśleć o dalekich lotach. Ale powtórzę za Hannu Lepistoe: Kamil to taki zawodnik, który zawsze wróci. On musi sobie po prostu pewne sprawy wyregulować, ale gdy znowu złapie to coś, nabierze swobody i będzie dobrze.

Niektórzy mówią, że słabość wynika z tego, iż zbyt mało skakaliście na śniegu. Zgadza się pan?

Niemcy w ogóle nie trenowali na śniegu, przyjechali prosto z toru lodowego w Klingenthal, a Severin Freund wygrał pierwszy konkurs. Simon Ammann miał jeden trening na śniegu, już w Lillehammer, a też był wysoko. Nie tu jest przyczyna.

Dopuszcza pan jakieś zmiany w planie startów, np. rezygnację z próby olimpijskiej w Soczi, w następny weekend po Kuusamo?

Wszystko będzie zależało od Kuusamo i od możliwości treningu. W Europie nie jest z tym dobrze, właśnie wyłączono skocznię w Ramsau, bo jest za ciepło. Wierzę, że najbliższy Puchar Świata doda nam wiary. Nie wiemy jeszcze, czy w środę będzie szansa poćwiczyć w Kuusamo. Ale już w czwartek kwalifikacje. Po fińskich konkursach będziemy też mieli szansę wymienić stroje. Na razie je poprawiamy.

Adam Małysz mówi, że widzi pewne błędy i służy pomocą, choć nie chce trenerowi wchodzić w paradę. Skorzysta pan?

Jesteśmy w stałym kontakcie, rozmawialiśmy przed konkursami i po nich. Adam nie wchodzi w paradę, takie spojrzenie z boku bywa bezcenne. Korzystamy i będziemy korzystać.

Rz: Sobota i niedziela w Lillehammer to był najgorszy weekend na skoczni, od kiedy jest pan trenerem? W dwóch konkursach tylko trzech Polaków dostało się do finałowych serii.

Łukasz Kruczek

Pozostało jeszcze 96% artykułu
kolarstwo
Paryż - Roubaix. Upadek Tadeja Pogacara. Mathieu Van Der Poel zwycięża
szachy
Jan-Krzysztof Duda znów zagra w Polsce. Celuje w zwycięstwo
Inne sporty
Polacy szykują się do sezonu. Wrócą na olimpijski tor
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
kajakarstwo
Klaudia Zwolińska szykuje się do nowego sezonu. Cel to mistrzostwa świata