Czyżow przyjechał do Brukseli dwa miesiące przed rozpoczęciem zimowych igrzysk olimpijskich. Jego wystąpienie poprzedzał film promujący Soczi i ukazujący postęp prac na budowach obiektów sportowych. Przedstawiciel Rosji podkreślił, że jego ojczyzna jest gotowa na przyjęcie setek tysięcy, a może i milionów turystów. Przypomniał, że przyszłoroczne igrzyska nie będą jedyną znaczącą imprezą sportową w największym państwie świata. Grand Prix Formuły 1, piłkarskie mistrzostwa świata w 2018 czy zimowa uniwersjada w Krasnojarsku w 2019 – to najważniejsze zawody organizowane przez Rosję. Czyżow zapewniał, że przyjeżdżający na nie kibice nie będą zawiedzeni. Rosjanin dodał także, że jego kraj jest gotów, by rozmawiać z Unią Europejską o zniesieniu obowiązku wizowego dla osób udających się na wszelkie zawody międzynarodowe.
Jednak Władimir Czyżow nie mówił w Brukseli wyłącznie o zmaganiach sportowców i udogodnieniach dla kibiców. Chociaż twierdził, że wolałby, aby sport był jedynym tematem jego przemowy.
- Niestety, są ludzie niewierzący w ideały olimpijskie, którzy nawet z wielkiego sportowego święta chcą robić polityczny cyrk. Ale takie próby ukazują tylko nędzę i stronniczość tych osób – zwracał się Czyżow do posłów Parlamentu Europejskiego. Nie określił, których ludzi ma na myśli. Wiadomo natomiast, jaki „polityczny cyrk” Rosjanin miał na myśli. Chodzi o nawoływania do bojkotu igrzysk z powodu uchwalonej przez Dumę ustawy o zakazie propagowania homoseksualizmu wśród nieletnich.
Czyżowa poparł pomysłodawca i organizator spotkania z przedstawicielem Rosji – bułgarski europoseł, były niekwestionowany mistrz Bałkanów w taekwondo, Sławczo Binew.
- Są ludzie doprowadzający mnie do wściekłości. To politycy wykorzystujący sport dla własnych celów. Ci, którzy sobie na to pozwalają, niszczą wieloletnią ciężką pracę mnóstwa osób. Nie wolno mieszać polityki i sportu! – cytuje słowa deputowanego z Bułgarii agencja RIA Novosti.