Soczi: nowe flagi na defiladzie

Podczas przemarszu sportowców na otwarciu igrzysk w Soczi pojawią się nowe twarze i nowe flagi. Na olimpijski debiut czekają sportowcy z Malty, Timoru Wschodniego, Togo, Tonga i Zimbabwe.

Publikacja: 13.01.2014 12:13

Soczi: nowe flagi na defiladzie

Foto: AFP

Walka o zaznaczenie swojej obecności w zimowych igrzyskach toczy się na różnych frontach. Jednym z nich jest szukanie usprawiedliwienia dla zmiany obywatelstwa przez przyszłego reprezentanta. Tak było w przypadku Elise Pellegrin, wychowanej we Francji alpejki mającej wystąpić w olimpijskim slalomie i slalomie gigancie. Prawnuczka Maltańczyka, który przed laty wyjechał do pracy w kraju nad Loarą, pokonała właśnie tę samą drogę w przeciwnym kierunku. Przed niespełna dwoma laty po raz pierwszy odwiedziła kraj przodków i, jak mówi, zakochała się w nim. A że znajdowała się w drugiej setce krajowej klasyfikacji, Francuski Komitet Olimpijski nie stawał na drodze tego uczucia. Dzięki czemu MKOl mógł odstąpić od trzyletniego okresu, który zazwyczaj dzieli moment zmiany obywatelstwa od pierwszych startów w nowych barwach.

Miłość Elise do nowej ojczyzny zostanie chyba odwzajemniona – w końcu dzięki niej 400 tysięcy Maltańczyków doświadczy olimpijskich uniesień. Oczekiwania nie mogą być duże – wielkim sukcesem Pellegrin byłby awans do drugiego przejazdu. Podczas zeszłorocznych mistrzostw świata w Schladming alpejka – już w czerwono-białych barwach – zajęła miejsca w siódmej dziesiątce.

Na alpejczyków stawiają też kraje zupełnie nie alpejskie. Sąsiadujący z Indonezją Timor Wschodni także wspiera się tu francuskim importem. Yohan Goutt Goncalves jest synem Francuza i mieszkanki Timoru.

„Chciałbym pokazać światu inną stronę kraju, kojarzonego z wojną i biedą" - pisze o swoich planach 20-letni narciarz. Pierwszym krokiem tego planu miał być właśnie olimpijski start Goncalvesa pod flagą byłej portugalskiej prowincji. O tym, czy olimpijska obecność Timoru Wschodniego na olimpijskich zostanie zauważona trudno wyrokować. W dniu Święta Trzech Króli Goncalves zajął 14. miejsce w zawodach FIS organizowanych w irańskim kurorcie Darbandsar, na północ od Teheranu. To, jak do tej pory, jego największe osiągnięcie. Oba przejazdy slalomu giganta ukończyło wówczas 19 z 60 zawodników, w znakomitej większości z Bliskiego Wschodu.

W narciarstwo zjazdowe uwierzyli także działacze z Zimbabwe. Ostatnie znaczniejsze opady śniegu w kraju odnotowano w 1935 roku na wysokości 2500 m n.p.m. Jednak Luke Steyn, choć urodził się w Harare, zimy spędzał w Europie i tu nauczył się jeździć. Kolejnym etapem doskonalenia umiejętności narciarskich były treningi z drużyną Uniwersytetu Kolorado, gdzie rozpoczął studia. Aby poświęcić się przygotowaniom olimpijskim wziął roczny urlop i przyjął stypendium sportowe od rządu Zimbabwe.

W odróżnieniu od Yohana z Timoru Wschodniego, Luke miał okazję wystąpić w zawodach o Puchar Świata. Przed dwoma laty w Schladming ukończył pierwszy przejazd slalomu, jednak nie zdołał zakwalifikować się do drugiego. W Soczi zobaczymy go w obu konkurencjach technicznych.

Drugi z afrykańskich debiutantów w Soczi – Togo – wysyła do Soczi kobiety. W biegu na 10 km techniką klasyczną wystąpi Mathilde-Amivi Petitjean. Narciarka trenuje we Francji, od trzech lat startuje w międzynarodowych zawodach, do niedawna wyłącznie juniorskich. W czasie igrzysk będzie obchodzić 20. urodziny, więc – jak każda dziewczyna w tym wieku – lubi sprawdzać, co słychać w mediach społecznościowych. I dobrze, bo właśnie tą drogą – poprzez konto na facebooku – dostała od Togijskiej Federacji Narciarskiej propozycję olimpijskiego startu w barwach afrykańskiej ojczyzny. Mathilde urodziła się w Togo, ma podwójne obywatelstwo, więc formalności nie powinny być problemem.

Z dokumentów Światowej Federacji Narciarskiej wynika, że Togo ma zapewnione także jedno miejsce w alpejskiej rywalizacji kobiet. Wiele wskazuje na to, że w olimpijskim slalomie wystąpi Alessia Afi Dipol, którą miejscowy związek narciarski nazywa „Włocho-togijką", choć rzut oka na zdjęcie wskazuje tylko na pierwszą część tej frazy.

Republika Togijska wybrała konkurencje na śniegu, zaś Królestwo Tonga postawiło na sporty lodowe. Wszystko zaczęło się ponoć od marzenia miejscowej księżniczki (siostry panującego króla) o występie jednego z jej poddanych w zimowych igrzyskach. Wygląda na to, że sen się spełni - polinezyjski kraj ma reprezentować saneczkarz Bruno Banani. Zawodnik trenuje w Niemczech i radzi sobie coraz lepiej - podczas ostatnich mistrzostw świata w kanadyjskim Whistler zajął 28. miejsce wyprzedzając m. in. reprezentanta Polski Macieja Kurowskiego.

Niedawno sportowiec z Oceanii zmienił personalia, aby nazywać się tak samo jak jego niemiecki sponsor, co wzbudziło wiele kontrowersji. Jeśli nowe nazwisko znajdzie się w paszporcie, MKOl najprawdopodobniej nie będzie mógł powstrzymać Tongijczyka od startu, choć ze słów przewodniczącego komitetu, Thomasa Bacha można wnioskować, że chętnie by to zrobił.

Inne sporty
Polacy szykują się do sezonu. Wrócą na olimpijski tor
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja
kajakarstwo
Klaudia Zwolińska szykuje się do nowego sezonu. Cel to mistrzostwa świata
Kolarstwo
Strade Bianche. Tadej Pogacar upada, ale wygrywa
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Kolarstwo
Trwa proces lekarza, który wspierał kolarzy. Nie zawsze były to legalne sposoby
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście