Sprint stylem dowolnym na Polanie Jakuszyckiej wygrali Amerykanka Kikkan Randall i Kanadyjczyk Alex Harvey.

Jaśkowiec od początku radziła sobie bardzo dobrze. W eliminacjach i ćwierćfinale (pokonała m.in. Kowalczyk) była druga, w półfinale wystartowała gorzej, ale dzięki znakomitemu manewrowi na ostatnim wirażu przed finiszem awansowała na drugą pozycję i już jej nie oddała. W finale długo zamykała stawkę, dopiero po wbiegnięciu na stadion przesunęła się na piąte miejsce, a chwilę później na trzecie, wykorzystując upadek dwóch rywalek: Amerykanki Jessiki Diggins i Szwajcarki Laurien van der Graaff.  Ale na ostatniej prostej wyprzedziła ją Słowenka Vesna Fabjan.

– Trasa jest bardzo trudna, a biegi wyczerpujące. Nie widziałam upadku, więc nie miał on wpływu na mój finisz – opowiadała uśmiechnięta Randall. Zadowolona była też Kowalczyk. – Biegło mi się całkiem dobrze, dużo lepiej niż na poprzednich zawodach w tym roku. Podeszłam do tego startu czysto treningowo, sprint łyżwą już dawno skreśliłam. Trasa przypomina klepisko, a taka nawierzchnia zupełnie mi nie pasuje. Myślę już o jutrzejszym biegu – nie ukrywała w rozmowie z TVP. W niedzielę w dniu swoich 31. urodzin wystartuje na 10 km techniką klasyczną i będzie faworytką (transmisja w TVP 2 od 12.20).

Kowalczyk w ćwierćfinale sprintu była czwarta, tak jak Maciej Staręga. Polak miał pecha, złamał kijek, po zmianie na nowy dogonił rywali, ale do półfinału nie awansował.