Podopieczni Justina Wadswortha odpadli już w eliminacjach, a on sam został wśród kibiców i obserwował zmagania pozostałych sprinterów. Podczas jednego z półfinałowych biegów na trasie upadł reprezentant gospodarzy Anton Gafarow.
Upadek poza utratą cennych sekund, zakończył się również złamaniem jednej z nart. Rosjanin próbował kontynuować wyścig, jednak przychodziło mu to z wielkim trudem. Już wtedy było pewne, że Gafarow nie zdoła awansować do finału. Zależało mu tylko na ukończeniu olimpijskiej rywalizacji. Widząc bezskuteczną próbę narciarza, Wadsworth jako jedyny wybiegł na trasę i pomógł Gafarowowi wymienić uszkodzony sprzęt.
- To było jak oglądanie zwierzęcia w potrzasku. Nie mogłem stać i bezczynnie na to patrzeć - powiedział Wadsworth. - Chciałem, by z godnością przekroczył linię mety - dodał Kanadyjczyk.
Wadsworth zaskoczony był reakcją rosyjskich trenerów, którzy stojąc obok, nie zdecydowali się na pomoc swojemu zawodnikowi.
Gafarow zdołał ukończył wyścig, gorąco dopingowany przez zgromadzonych na mecie kibiców.