Echa wydarzeń w Kijowie dotarły na areny zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi. Najpierw ukraińscy sportowcy chcieli uczcić pamięć rodaków poległych na Majdanie Niepodległości i w jego okolicach, zakładając na stroje sportowe czarne opaski. MKOl nie wyraził na to zgody, powołując się na regulamin igrzysk. Ogłosił jednak minutę ciszy w wiosce olimpijskiej.
Jeszcze w środę, kiedy wiadomo było o 25 ofiarach śmiertelnych, dwoje członków ukraińskiej ekipy postanowiło zrezygnować ze startu i wrócić do domu. To narciarka alpejska Bohdana Macioćka oraz jej ojciec Oleg, który jest trenerem zawodniczki. „Jesteśmy oburzeni postępowaniem rządu i prezydenta. Choć kochamy Ukrainę, to nie będziemy jej tu dłużej reprezentować. Mamy uśmiechać się, gdy w ojczyźnie przelewa się krew i tyle osób cierpi? To niemożliwe! Rezygnujemy z igrzysk w geście solidarności z walczącymi na barykadach" – napisali w oświadczeniu.
Nie wiadomo dokładnie, ilu sportowców z liczącej 43 osoby ekipy Ukrainy postanowiło opuścić Soczi. Szef Ukraińskiego Komitetu Olimpijskiego i członek MKOl, były mistrz w skoku o tyczce Siergiej Bubka dziś rano wzywał do pozostania w imię jedności narodowej. Po południu, kiedy dotarły informacje o kolejnych ofiarach walk, oświadczył, że „szanuje prawo każdego do podjęcia w tej sprawie indywidualnej decyzji".
Rzecznik prasowy MKOl Mark Adams poinformował, że coraz więcej ukraińskich sportowców zapowiada rezygnację ze startów i powrót do domu.