Upływający czas wcale nie gasi społecznego sceptycyzmu, raczej go rozbudza. Dziś nawet czterech na pięciu Japończyków chce kolejnego przełożenia lub odwołania igrzysk, przeciwko zawodom protestują lekarze, a szef elektronicznego giganta Rakuten Hiroshi Mikitani w rozmowie z CNN nazywa plan organizacji imprezy misją samobójczą.
Sztafeta z ogniem olimpijskim przemierza kraj, ale w wielu prefekturach biegacze wydeptują ulice w ciszy, bez udziału publiczności. Ogień w Hiroszimie miał ponieść 104-letni Shoji Tomihisa, czyli jeden z ocalałych po wybuchu bomby atomowej, ale zrezygnował. – Boję się, że koronawirus mnie dopadnie – wyjaśnił.