—korespondencja z Aiguebelette
Jezioro Aiguebelette i okolice wyglądają jak ze zdjęcia reklamy turystycznej Sabaudii, czasem lśnią w słońcu, czasem nikną za mgłą, ale na szmaragdowej wodzie między zalesionymi wzgórzami odpoczynku nie ma. Mistrzostw świata weszły w decydującą fazę.
Natalia Madaj i Magdalena Fularczyk-Kozłowska, z których startem reprezentacja Polski wiąże największe nadzieje, popłynęły w piątek w pierwszym z półfinałów kobiecych dwójek podwójnych. Rozegrały wyścig z rutyną – najpierw skuteczny start i po 500 m trzecie miejsce (ostatnie dające awans), w połowie dystansu lekkie przyspieszenie, by rywalkom pokazać odpowiednią moc, potem już w miarę spokojne pilnowanie drugiego miejsca, skoro na prowadzenie bardzo chciała wyjść osada z Grecji.
Czas Madaj i Fularczyk-Kozłowskiej – 6.52,34 (Greczynki – 6.51,86), na trzecim miejscu Niemki – 6.53,70. Porównanie z dwójkami, które awansowały z drugiego półfinału wypada obiecująco, choć wróżyć w takich sprawach niełatwo.
Nowa Zelandia wygrała w czasie 6.52,35, o 0,01 s gorszym od Polek, Litwinki miały 6.53,48, Wielka Brytania – 6.54,11. To są pewne uczestniczki igrzysk w Rio, z finału B dojdzie jeszcze pięć osad. Wielki finał z polskimi mistrzyniami Europy w niedzielę o 13:15.