Cztery lata temu już byli blisko, wygrali w grupie z USA, Samoa i, sensacyjnie, z RPA. Trzy zwycięstwa jednak nie wystarczyły, tyle samo miały RPA i Szkocja, mała tabela dała awans tym zespołom. Teraz Japończycy też mają trzy zwycięstwa (nad Rosją, Irlandią i Samoa), ale jeszcze jeden mecz przed sobą, ze Szkocją.
Tabela grupy A wyjaśnia, że zwycięstwo gospodarzy oznacza awans z pierwszego miejsca. Dość trudno sobie wyobrazić entuzjazm Japończyków, gdyby to się udało. Już teraz na stadionie w Tokio widać objawy ekstazy, nagła miłość Japończyków do rugby przejawia się także w najwyższych sferach państwa – na trybunach widać było premiera Shinzo Abe w koszulce reprezentacyjnej oraz następcę cesarskiego tronu księcia Akishino, który uczestniczył w meksykańskiej fali.
Remis też jest dobry, ale porażka, o której nikt nie chce w Tokio myśleć, oznaczać też może powtórkę sprzed czterech lat, choć należy wiedzieć, że już jeden punkt bonusowy (dawany za cztery przyłożenia i przegraną różnicą mniejszą niż 8 punktów) też da Japonii awans.
Krótko mówiąc w grupie A trzy drużyny (jeszcze Irlandia) są w grze, odpadły Samoa i Rosja. Rosjanie zakończyli turniej z jednym przyłożeniem, w pierwszym meczu, potem nie potrafili powtórzyć tego osiągnięcia. Tej przykrej, choć rekordowej statystyki, już nie poprawią.
W grupie B sytuacja jest w miarę jasna: RPA po ostatnim zwycięstwie nad Kanadą ma pewny awans, drugą drużyną w ćwierćfinałach będzie Nowa Zelandia lub Włochy, zadecyduje bezpośredni mecz. Niewielu wierzy w zwycięstwo drużyny europejskiej nad obrońcami tytułu.