Sytuacja w grupie F na mistrzostwach świata w Uzbekistanie była przed ostatnią rundą spotkań klarowna. Awans miały już w kieszeni Iran i Francja, które w bezpośrednim meczu miały walczyć o wygraną w grupie. Tyle, że walczyć nie chciały.
Wiadomo było, że zwycięzca grupy F trafi w 1/8 finału na Maroko, najsilniejszą drużynę z Afryki, jedyną z tego kontynentu, która weszła do fazy pucharowej. Z kolei w ewentualnym ćwierćfinale wygrany z tej pary zagra najpewniej z rozpędzoną Brazylią, która zdobyła dotąd aż 27 bramek, a na pierwszym szczeblu pucharowej drabinki nie powinna mieć problemów z Kostaryką.
Znacznie łatwiejszych rywali miał mieć drugi zespół z grupy F. Najpierw zagra z Tajlandią, która trochę niespodziewanie okazała się w grupie lepsza od Chorwacji, ale już w starciu z Brazylią została zmiażdżona 9:1. W ćwierćfinale z kolei przeciwnikiem miał być zwycięzca pary Paragwaj – Afganistan. Zespół z Ameryki Południowej, nieco niedoceniany, może być czarnym koniem futsalowego mundialu. Niemniej wciąż nie jest Brazylią.
Mistrzostwa świata w futsalu. Kontrowersyjny mecz Iran – Francja
Apetytu na zwycięstwo nie miały więc ani Iran, ani Francja. Już pierwsza połowa była farsą – obie drużyny unikały uderzeń na bramkę i nie grały nic. Francuzi zaledwie dwa razy strzelali, i to nie do celu, Irańczycy mieli łącznie raptem sześć prób. Kulminacja absurdu nastąpiła cztery minuty po przerwie, gdy Salar Aghapour przy całkowicie biernej postawie obrońców uderzył w kierunku krótkiego słupka bramki, w której stał Thibaut Garros, a golkiper Trójkolorowych wręcz usunął się z linii strzału.