Reklama

Wyluzował i zaufał swojej prędkości. Lando Norris, nowy mistrz świata Formuły 1

Trzydziesty piąty mistrz świata F1 lubi grać w golfa i wcale nie nosi imienia na cześć jednej z postaci z „Gwiezdnych Wojen”. Lando Norris w decydującym wyścigu sezonu spełnił dziecięce marzenie, pokonując w walce o tytuł Maksa Verstappena i Oscara Piastriego.

Publikacja: 09.12.2025 17:02

Lando Norris już dwa dni po ostatniej rundzie sezonu zaliczał kolejne okrążenia testowe swoim McLare

Lando Norris już dwa dni po ostatniej rundzie sezonu zaliczał kolejne okrążenia testowe swoim McLarenem, szykując się do obrony tytułu

Foto: PAP/EPA/ALI HAIDER

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jak wpłynęło dzieciństwo i wychowanie na karierę Lando Norrisa?
  • Dlaczego ojciec Lando Norrisa jest kluczową postacią w jego wyścigowej drodze?
  • Jakie były kluczowe momenty kariery Lando Norrisa przed zdobyciem tytułu mistrza świata?
  • Jak Lando Norris zmagał się z presją jako młody kierowca Formuły 1?
  • Co sprawiło, że Lando Norris ostatecznie sięgnął po dziecięce marzenie o zostaniu mistrzem świata F1?

Pierwszą sportową miłością urodzonego w 1999 r. kierowcy były co prawda motocykle – do dziś podziwia arcymistrza MotoGP, Valentino Rossiego – a jako pierwsze doświadczenia za kierownicą wymienia kosiarkę ogrodową., ale magia czterech kółek ostatecznie stała się silniejsza i mały Lando zaczął nabijać kilometry w gokarcie.

Zaczynał już jako ośmiolatek, czyli właściwie w typowym dla współczesnych zawodników wieku. Do dziś pamięta, jak tata polewał asfaltowy placyk płynem do zmywania naczyń, by młody adept wyścigowej sztuki uczył się wyczucia przyczepności i panowania nad maszyną na śliskiej nawierzchni.

Kim jest ojciec Lando Norrisa?

Właśnie ojciec odegrał niebagatelną rolę w karierze przyszłego mistrza świata. Adam Norris dorobił się grubych milionów w branży funduszy emerytalnych, na liście najbogatszych Brytyjczyków zwykł figurować w rejonach szóstej setki zestawienia. Wycofał się z tej działalności już w wieku 36 lat i podjął nowe wyzwanie, czyli doprowadzenie syna na wyścigowy szczyt. Według padokowych wyliczeń, mógł włożyć w ten plan nawet przeszło czterdzieści milionów dol. finansując starty i testy w kategoriach juniorskich.

Trzeba jednak pamiętać, że pieniądze – kluczowe paliwo w motorsporcie – nie zastąpią i nie kupią talentu za kierownicą. Lando Norris zdobywał tytuły mistrza świata i Europy w kartingu, a po przesiadce do samochodów dokładał kolejne trofea. Cały czas z ojcem u boku, kosztem życia rodzinnego.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

„Mili ludzie też wygrywają”. Jak Lando Norris został nowym mistrzem świata Formuły 1

– Tata zabierał mojego brata i mnie na tory kartingowe, jeździł z nami po europejskich wyścigach – wspominał Norris, już jako kierowca Formuły 1. – Był na 99 proc. wyścigów. Przez pierwsze siedem lat opuścił chyba ze trzy starty!

– Przegapiłam dorastanie Lando – wspomina jego pochodząca z Belgii mama, Cisca. – Zaczął startować, kiedy miał osiem lat. Jeździł wszędzie, Adam zawsze był u jego boku, a ja tęskniłam. Wciąż mi go brakuje, nie widujemy się często. Zawsze go wspieraliśmy, tak jak wszystkie nasze dzieci. Trzeba było się poświęcić, nasze córki i synowie dorastali właściwie osobno, jak mijające się nocą statki. Każde z nich wybrało, co chce robić, a my je wspieramy.

Dlaczego Lando Norris mieszał herbatę wkrętarką?

W drapieżnym świecie wyścigów samochodowych rodzinne wsparcie przestało jednak wystarczać i trzeba było poszukać fachowców. Zak Brown, obecnie dyrektor generalny McLaren Racing, który sam kiedyś startował w wyścigach, dał się przekonać, że młody Norris jest materiałem na przyszłego mistrza. Wówczas nie szefował jeszcze zespołowi F1, ale prowadził znaną agencję sponsoringowo-marketingową i miał szerokie kontakty w wyścigowym świecie. Gdy w 2016 r., Brown objął stery w McLarenie, współpracujący z nim Lando miał już na koncie mistrzowskie tytuły w juniorskich seriach samochodowych.

Po dorzuceniu kolejnego, w Formule 3, Brown posadził 18-letniego wówczas kierowcę w jednym samochodzie z Fernando Alonso. W styczniu 2018 r. młodzik i weteran wystartowali w prestiżowym amerykańskim wyścigu 24h Daytona. Norris zyskał uznanie w oczach legendy i jeszcze w tym samym sezonie, w drodze po wicemistrzostwo Formuły 2, zaczął regularnie testować maszyny Formuły 1 i brać udział w piątkowych sesjach treningowych. Kiedy Alonso postanowił zrobić sobie przerwę od wyścigów Grand Prix, a zespół zrezygnował także z drugiego kierowcy, Stoffela Vandoorne’a, na jeden z wolnych foteli wskoczył Norris.

Czytaj więcej

Formuła 1 ma nowego króla. To jego pierwszy tytuł mistrza świata
Reklama
Reklama

Błyskawiczny rozwój kariery przyniósł także nieoczekiwane wyzwania. Debiut w sezonie 2019 – w wieku 19 lat – oznaczał także presję. To typowe dla debiutantów, którzy przez serie juniorskie pędzą jak burza, wygrywając po drodze wszystko lub prawie wszystko. W Formule 1 rzadko dostają do dyspozycji konkurencyjny samochód, przychodzi im raczej walczyć w środku czy nawet w ogonie stawki. Oczekiwania zespołu, oczekiwania najbliższych, oczekiwania kibiców – a do tego wewnętrzne ciśnienie, żeby pokazać swój talent i uzyskiwać konkurencyjne wyniki. Norris musiał stawić temu czoło, ale też nie bał się mówić o towarzyszących startom w Formule 1 problemach.

– Nie wierzyłem w siebie. Nie wierzyłem, że potrafię wystarczająco dobrze jeździć. Nie wiedziałem, co zrobię, jeśli sobie nie poradzę – mówił jeszcze jako mało doświadczony zawodnik.

Jeśli popełniał błędy, to zamiast je tuszować albo szukać winnych dookoła, publicznie przyznawał, że zrobił coś głupiego czy zawstydzającego. – Zawsze byłem bardzo surowy wobec siebie, nigdy w stosunku do innych – mówił. – Takie podejście ma swoje plusy i minusy. Jest dobre, bo dzięki niemu pracuję nad sobą, ale z drugiej strony zbyt krytyczny stosunek do siebie nie jest korzystny i może bardzo pogrążyć.

Nie wierzyłem w siebie. Nie wierzyłem, że potrafię wystarczająco dobrze jeździć. Nie wiedziałem, co zrobię, jeśli sobie nie poradzę – mówił Lando Norris, jeszcze jako mało doświadczony zawodnik

Jednak w miarę nabierania doświadczenia rosła także pewność siebie. Jednocześnie McLaren wygrzebywał się z potężnego kryzysu, przygotowując coraz lepsze i bardziej konkurencyjne samochody. Norris pozostawał wierny ekipie z Woking, mimo co najmniej dwóch propozycji ze strony konkurencji, czyli Red Bulla. Z chłopaka, który kiedyś w garażu McLarena serwował Alonso gorącą herbatę i mieszał ją elektryczną wkrętarką, Lando stał się liderem odzyskującego sportowy wigor zespołu. Z kwitkiem odprawiał kolejnych zespołowych partnerów, pokonując w wewnętrznej rywalizacji Carlosa Sainza czy Daniela Ricciardo. Brakowało jeszcze zwycięstw, czemu też towarzyszyła presja i przydomek, ukuty przez złośliwych kibiców – Lando „No-wins”, czyli „Lando bez zwycięstw”.

Lando Norris już szykuje się do obrony tytułu

Techniczny rozwój McLarena zaczął przynosić owoce w zeszłym roku. Łatka „No-wins” została starta w Miami, gdzie – o ironio! – akurat zabrakło w padoku Adama Norrisa. Coraz szybszy samochód dawał Lando nawet cień nadziei na powalczenie o mistrzostwo świata z Maksem Verstappenem, ale Holender zapewnił sobie czwarty kolejny tytuł jeszcze przed końcem zmagań, w blasku neonów na ulicach Las Vegas. – Bądź cierpliwy, twój czas nadejdzie – powiedział wówczas Norrisowi kierowca Red Bulla.

Reklama
Reklama

Te słowa okazały się prorocze, chociaż triumf w sezonie 2025 wcale nie przyszedł łatwo. Kibice ekscytowali się rywalizacją do samego końca, do ostatniej rundy. Do tego batalię o tytuł toczyło aż trzech kierowców – poza Norrisem i Verstappenem także młody kolega Lando z zespołu, Oscar Piastri. To właśnie Australijczyk utrzymywał inicjatywę przez większą część sezonu, lecz w końcówce zmagań szybkością i skutecznością błyszczeli jego rywale.

Czytaj więcej

Walka o tytuł w F1 do ostatniej prostej. Max Verstappen po raz piąty czy zmiana na tronie?

Norris popisywał się świetnymi występami – jak wiosną w Monako – ale brakowało mu wyczucia w samochodzie, wkradały się błędy. Zespół poprawił auto, dopasowując je bardziej do jego wymagań, ale po stronie kierowcy też trzeba było wykonać pracę.

– Pierwsza połowa sezonu nie była imponująca – podsumowywał Lando, znów szczerze i samokrytycznie. – Popełniałem błędy, źle oceniałem sytuację. Musiałem ciężej pracować, zmienić podejście, zmienić styl jazdy. Zastanawiałem się, dlaczego jestem taki spięty przed kwalifikacjami. Nakładałem na siebie zbyt dużą presję, bo chciałem być perfekcyjny. Musiałem zrozumieć, że popełniam błędy, bo staram się być perfekcyjny, a nie na odwrót. Trzeba było trochę wyluzować i zaufać swojej prędkości.

Dziecięce marzenie ostatecznie się ziściło, poświęcenie całej rodziny przyniosło upragniony cel. – Byłbym DJ-em albo malowałbym kaski – powiedział kiedyś Norris, gdy spytano go, co by robił, gdyby nie był kierowcą wyścigowym. Na razie w złotym kasku, pomalowanym tak dla uczczenia mistrzowskiego tytułu, dwa dni po ostatniej rundzie sezonu 2025 zaliczał kolejne okrążenia testowe swoim McLarenem, szykując się już do obrony tytułu. Łatwo nie będzie, bo przyszłoroczna Formuła 1 będzie wyglądała zupełnie inaczej – nowe, inne samochody i silniki – ale z drugiej strony Lando jest już mistrzem i wie, że do kolejnego wyzwania może podejść na luzie, bez wewnętrznej presji.

Formuła 1
„Mili ludzie też wygrywają”. Jak Lando Norris został nowym mistrzem świata Formuły 1
Formuła 1
Formuła 1 ma nowego króla. To jego pierwszy tytuł mistrza świata
Formuła 1
Walka o tytuł w F1 do ostatniej prostej. Max Verstappen po raz piąty czy zmiana na tronie?
Formuła 1
Sergio Perez wróci do Formuły 1? Cadillac szansą dla Meksykanina
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Formuła 1
Formuła 1. Nawet faworyci nie mogą spać spokojnie
Materiał Promocyjny
Nadciąga wielka zmiana dla branży tekstylnej. Dla rynku to też szansa
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama