Debiutowi Formuły 1 na ulicach Las Vegas towarzyszyły duże oczekiwania podsycane przez właścicieli sportu, którzy zainwestowali ponad pół miliarda dolarów w organizację rundy. Goszczące tłumnie na torze gwiazdy showbiznesu z pewnością świetnie się bawiły, zwłaszcza że danie główne okazało się jednym z lepszych sportowych widowisk sezonu.
Szarzy kibice przeżyli jednak trudną inaugurację weekendu: pierwszy trening potrwał ledwie kilka minut, bo wyrwana z nawierzchni pokrywa studzienki poważnie uszkodziła samochody Carlosa Sainza i Estebana Ocona.
Czytaj więcej
Max Verstappen po raz trzeci z rzędu został mistrzem świata kierowców Formuły 1, choć do końca sezonu jeszcze pięć wyścigów. Takiej dominacji nie widzieliśmy od lat.
Fani z Europy nadaremno zrywali się więc w piątek przed piątą rano, bo kierowcy nie wrócili już na tor, a oczekiwanie na drugi trening wydłużyło się o dwie i pół godziny. W tym czasie zabezpieczano pokrywy studzienek na całym, blisko 6-kilometrowym torze z najdłuższą prostą wzdłuż słynnego bulwaru The Strip.
Grand Prix Las Vegas. Są już pierwsze pozwy
Wyproszono w przerwie z trybun kibiców, bo obsłudze toru oraz ochronie kończył się czas pracy. Lokalni prawnicy zatarli więc ręce i zabrali się do pracy - nie minęły dwa dni, a spłynął pierwszy zbiorowy pozew o odszkodowanie dla 35 tysięcy fanów, którzy w dniu treningów zobaczyli tylko kilka minut akcji na torze.