Na torze i w jego okolicach działo się wiele, ale relacje tylko w niewielkiej części dotyczyły przewag Maxa Verstappena i ekipy Red Bulla.
Królowa motorsportu przegrała ze swoją oprawą, której znaczenie nadała obecność sław sportu, estrady i biznesu z władcą Twittera Elonem Muskiem i szefem Amazona Jeffem Bezosem na pierwszych polach startowych. Zainteresowanie okazali także m.in. Roger Federer (przejechał okrążenie toru w bolidzie Micka Schumachera), siostry Williams czy gwiazdy NFL. Hollywood reprezentowali Vin Diesel i Tom Cruise – ponoć odwołując podróż na koronację Karola III – a świat show-biznesu Shakira, The Jonas Brothers, Wisin y Yandel i Will.I.am prezentujący z orkiestrą nowy hymn F1 oraz legenda hip-hopu LL Cool J witający kierowców podczas ceremonii przedstartowej.
O ile obecność celebrytów na torze można uznać za przedsięwzięcie wpisane w amerykańską tradycję robienia show z każdego wydarzenia, o tyle długie przedstawianie każdego kierowcy w upale Florydy spotkało się z krytyką – zwłaszcza samych zainteresowanych. Szefujący stowarzyszeniu kierowców George Russell stwierdził, że ten wynalazek mu się nie podoba. Sergio Perez i Fernando Alonso mówili o braku szacunku dla ich pracy. Nawet mistrz świata Verstappen rzekł, że nie było to potrzebne.
Czytaj więcej
Wiek to tylko liczba – tę maksymę, przypisywaną arcymistrzowi tenisa Rogerowi Federerowi, w świecie motorsportu realizuje Fernando Alonso. Największe sukcesy dwukrotnego mistrza świata Formuły 1 zdążyły pokryć się grubą warstwą kurzu, ale dobiegający 42. urodzin Hiszpan przeżywa właśnie drugą, jeśli nie trzecią młodość.
Wyjątkiem był Lewis Hamilton, którego wyszywany bordowymi cekinami kombinezon zrobił furorę w kręgach zbliżonych do pism modowych i lifestylowych. Brytyjczyk wspomniał, że to wspaniale widzieć, jak Formuła 1 w USA pięknie rozwija się i zmienia.