Reklama

16. Festiwal Biegowy w Piwnicznej-Zdroju. Zakochaj się w Beskidach

Do Festiwalu Biegowego pozostały trzy tygodnie. Bieg 7 Dolin, który jest jedną z flagowych konkurencji, to nie tylko samotność podbiegów, ale też okazja do odwiedzenia legendarnych schronisk i spotkania ciekawych ludzi.

Publikacja: 13.08.2025 05:20

16. Festiwal Biegowy w Piwnicznej-Zdroju. Zakochaj się w Beskidach

Foto: mat.pras.

Startuje się późno w nocy, albo jak kto woli, bardzo wcześnie rano – o drugiej czy trzeciej, przed wschodem słońca, jeszcze nawet ptaki nie śpiewają. To jednak nie jest największy problem, bo adrenalina i tak często nie pozwala zasnąć. Potem pierwsze kilometry i pierwsze godziny biegnie się w ciemnościach, tylko przy świetle czołówek swoich i innych biegaczy. Trzeba uważać, żeby się nie potknąć, a stawka od razu zaczyna się rozciągać. Czołówka walczy o jak najlepszy czas i miejsce, reszta biegnie w swoim tempie, dolina za doliną, podbieg za podbiegiem.

Jeśli ktoś zostanie z tyłu, a inny wysunie się trochę do przodu, a nie walczą o zwycięstwo, bo nagrodą jest samo dobiegnięcie do mety, to bardzo możliwe, że spotkają się na punkcie żywieniowym albo na tzw. przepaku, gdzie można się przebrać albo skorzystać z zapasów żeli energetycznych.

Na punkcie żywieniowym można usiąść na chwilę, wziąć do ręki owoc czy napój izotoniczny. To rzadka okazja, żeby przypatrzeć się innym uczestnikom, porozmawiać i podziękować załodze Festiwalu Biegowego.

Czytaj więcej

16. Festiwal Biegowy w Piwnicznej-Zdroju. Ostatni miesiąc przygotowań

Na początku na punkty żywieniowe i przepaki wbiega się grupami, ale im dalej w dystans, tym towarzyszy na trasie mniej, a punkty żywieniowe coraz mocniej kuszą i nęcą. Można rozprostować kości, poprawić buty, na chwilę usiąść. Wszyscy są ze sobą za pan brat, nie ma podziału według wieku, czasu na konwenanse, więc najstarsi biegacze mogą usłyszeć bezpośrednie pytanie: „Dziadku, izotonik”? Nikt się nie obraża, tylko bierze z wdzięcznością picie, jeśli potrzebuje.

Reklama
Reklama

Do drugiej ręki można wziąć arbuza, banana, kawałek drożdżówki albo ziemniaka z solą (znakomita odmiana po słodkich żelach i napitkach) i między jednym kęsem a drugim jeszcze przybić z kimś piątkę, zamienić dwa słowa. Jeśli jest chwila i dobra pogoda, to bywa, że można też podziwiać Tatry, jak na Przehybie czy w Bacówce nad Wierchomlą (w tym drugim schronisku jest przeszklony taras, gdzie można usiąść i patrzeć na najwyższe polskie góry). Do takich widoków i okoliczności przyrody jak ulał pasuje lokalna kapela, zacinająca na skrzypkach do energetycznego batona.

Często są to schroniska, które po prostu warto odwiedzić, a Festiwal Biegowy daje taką szansę. Może ktoś przy okazji Biegu 7 Dolin wpadnie tam po raz pierwszy w życiu i zechce wrócić prywatnie, kiedy już nie będzie gonił czas i nie będzie dokuczało zmęczenie. Schronisko na Przehybie albo na Hali Łabowskiej to miejsca legendarne dla wszystkich ludzi gór, kochających Beskidy. Wpada się tutaj normalnie, idąc szlakiem, albo zatrzymuje na nocleg. Można się przespać w „jedynce” albo w sali wieloosobowej i porozmawiać z innymi turystami.

Czytaj więcej

16. Festiwal Biegowy w Piwnicznej-Zdroju – sportowy weekend dla całej rodziny

W tych miejscach czuć jeszcze klimat wypraw w góry: drewniana podłoga w jadalni, okienko, z którego wołają, że „bigos już gotowy” , wrzątek nalewany do kubków z wielkiego, dymiącego czajnika. Ktoś weźmie gitarę, inny wyciągnie szachy, a jeszcze ktoś weźmie z półki książkę. W Beskidach niekoniecznie będzie grała z głośników Wolna Grupa Bukowina – Wojtek Bellon i jego wiersze częściej słychać w schroniskach bieszczadzkich.

To prawda, że więcej czasu na podziwianie natury mają ci, którzy nie biegną w czołówce. Jeśli ktoś walczy o miejsce na podium, to liczy każdą minutę i wtedy na przepakach przydaje się ktoś do pomocy, kto pomoże uzupełnić bidon, odkręcić tubkę żelu albo poda baton. Jeśli trzeba to zrobić szybko, to nawet podbiegnie za uczestnikiem, pytając, czy nie trzeba dolać więcej wody.

Niektórzy pobyty w tych miejscach mają tak wyliczone, że spędzają na nich minutę i już biegną dalej. Pewnie nawet nie słyszą tych braw, które dostają, wbiegając na punkt. Może usłyszą swoje wyczytywane nazwisko, ale to też nic pewnego, bo ich myśli zajęte są sprawdzaniem czasu i obmyślaniem taktyki na kolejne kilometry. Tych, którzy są bliżej środka stawki, nie goni tak mocno czas i zdarza się, że porozmawiają chwilę z najbliższymi, którzy dojechali na trasę, by dopingować i wesprzeć, często już mocno obolałych, uczestników.

Reklama
Reklama

Dotarcie na metę i medal zawieszony na szyi na pewno wszystkie trudy wynagrodzą. Ból z mięśni zniknie, a zostaną wspomnienia spotkań i pięknych widoków. Może ktoś przez te kilka lub kilkanaście godzin na trasie zdąży się zakochać w Beskidach i wróci na spokojniejszą, wolniejszą wędrówkę.

Startuje się późno w nocy, albo jak kto woli, bardzo wcześnie rano – o drugiej czy trzeciej, przed wschodem słońca, jeszcze nawet ptaki nie śpiewają. To jednak nie jest największy problem, bo adrenalina i tak często nie pozwala zasnąć. Potem pierwsze kilometry i pierwsze godziny biegnie się w ciemnościach, tylko przy świetle czołówek swoich i innych biegaczy. Trzeba uważać, żeby się nie potknąć, a stawka od razu zaczyna się rozciągać. Czołówka walczy o jak najlepszy czas i miejsce, reszta biegnie w swoim tempie, dolina za doliną, podbieg za podbiegiem.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Festiwal Biegowy
16. Festiwal Biegowy w Piwnicznej-Zdroju. Ostatni miesiąc przygotowań
Festiwal Biegowy
Atrakcji nad Popradem nie zabraknie
Materiał Partnera
Bieg 7 Dolin – największe wyzwanie 16. Festiwalu Biegowego
Materiał Partnera
16. Festiwal Biegowy w Piwnicznej-Zdroju – sportowy weekend dla całej rodziny
Materiał Promocyjny
Majowa promocja na wszystkie pakiety startowe!
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama