Ołeksandr Usyk na tronie. Jego siłą jest serce

Ołeksandr Usyk pokonał w Rijadzie Tysona Fury’ego i z czterema pasami w wadze ciężkiej przechodzi do historii.

Publikacja: 20.05.2024 04:30

Planowany na październik rewanżowy pojedynek Tysona Fury’ego z Ołeksandrem Usykiem może stać na jesz

Planowany na październik rewanżowy pojedynek Tysona Fury’ego z Ołeksandrem Usykiem może stać na jeszcze wyższym poziomie niż sobotnia walka w Rijadzie

Foto: AFP

Dwóch sędziów widziało wygraną Ukraińca (115:112, 114:113), jeden Anglika (114:113). Usyk przystąpił do tej walki, będąc mistrzem organizacji IBF, WBA, WBO, a Fury z pasem WBC i w roli nieznacznego faworyta. Obaj byli niepokonani, z wielkimi, choć różnymi argumentami w tej konfrontacji.

35-letni Fury, samozwańczy „Król Cyganów”, po usłyszeniu werdyktu pogratulował Usykowi, ale twierdził, że to on zasłużył na zwycięstwo. Jego zdaniem fakt, że Usyk jest przedstawicielem kraju, który walczy z rosyjską agresją, nie był tu bez znaczenia, ale prawdą jest, że o takim werdykcie przesądziły wydarzenia w ringu. Fury miał swoje szanse i ich nie wykorzystał, a przecież niewiele brakowało, by został znokautowany.

Ołeksandr Usyk jest pierwszym w erze czterech pasów (WBC, IBF, WBA, WBO), który dokonał unifikacji tytułu

Obecny w Rijadzie Władimir Kliczko – inny z wielkich, byłych ukraińskich mistrzów wagi ciężkiej – powiedział, że rozpiera go duma z tego, że jest Ukraińcem. – Usyk pokazał całemu światu, że techniką można dokonać więcej niż tylko siłą. Jemu oczywiście jej nie brakuje, ale jego największą siłą jest serce do walki – mówił młodszy z braci Kliczków, złoty medalista olimpijski z Atlanty (1996), a później jeden z najdłużej panujących zawodowych czempionów wagi ciężkiej.

Ołeksandr Usyk. Urodzony, by wygrywać

37-letni Usyk wygrał igrzyska olimpijskie w Londynie (2012), był mistrzem świata i Europy w niższej kategorii, do 91 kg. Chyba nikomu nie przyszłoby wtedy do głowy, że po latach wkroczy do świata olbrzymów i ich pokona, unifikując wszystkie możliwe do zdobycia mistrzowskie pasy. W erze czterech pasów (WBC, IBF, WBA, WBO) jest pierwszym, który tego dokonał.

Nie udało się to ćwierć wieku temu Evanderowi Holyfieldowi, który w listopadzie 1999 roku, jeszcze w erze trzech pasów, przegrał w Las Vegas rewanżowy pojedynek ze znacznie większym od niego Lennoksem Lewisem, choć walczył znakomicie i bił się z nim jak równy z równym. A przecież różnica gabarytów pomiędzy Furym i Usykiem była jeszcze większa niż wtedy. Fury mierzy 206 cm i waży 119 kg. Usyk też nie ułomek, ale ma „tylko” 190 cm i prawie 20 kg na wadze mniej.

Usyk wyszarpał wygraną charakterem dzięki niewiarygodnej determinacji.

Anglik całe swoje dorosłe życie walczył w najcięższej kategorii, a Usyk zaczynał od wagi średniej (75 kg). Pierwszy zawodowy tytuł zdobył w Polsce, w wadze 91 kg, wygrywając w Gdańsku z Krzysztofem Głowackim, który, co ciekawe, stawiał na jego zwycięstwo w starciu z Furym.

Po tym, jak Usyk dwukrotnie pokonał wcześniej innego olbrzyma Anthony’ego Joshuę, podobnie jak on złotego medalistę igrzysk w Londynie, tyle że w wadze superciężkiej, coraz częściej słyszeliśmy głosy, że stać go też na sensacyjną wygraną z „Królem Cyganów”, który oczywiście nie dopuszczał myśli o czarnym dla siebie scenariuszu.

Sam George Foreman, ikona najcięższej kategorii, powiedział że Usyk jest kimś wyjątkowym, urodzonym, by wygrywać, a tego nawet taki mistrz jak Fury nie może lekceważyć. – Ja kiedyś byłem zbyt pewny siebie i przegrałem z Muhammadem Alim w Kinszasie! – przypominał.

Ołeksandr Usyk – Tyson Fury. Uczciwy werdykt

Sama walka, zgodnie z oczekiwaniami, stała na bardzo wysokim poziomie. Lepiej zaczął mniejszy Usyk, ale od trzeciej rundy do głosu zaczął dochodzić Fury. W szóstym starciu Usyk miał poważne problemy, ale właśnie wtedy, gdy ziemia usuwała mu się spod nóg, zaatakował z jeszcze większą zaciekłością. Po siedmiu rundach przegrywał u dwóch sędziów 65:68, ale wciąż wierzył w zwycięstwo, i Fury szybko zrozumiał, co to oznacza dla niego.

Ósme starcie Anglik przegrał, Usyk zadał dwanaście mocnych ciosów, a on tylko sześć. W dziewiątym był na granicy nokautu. Gdyby to starcie potrwało nieco dłużej, nie wyszedłby z opresji. Był liczony i wszystko wskazywało na to, że Usyk go rozszarpie. Co więcej, nie brakowało głosów, że Mark Nelson powinien wkroczyć do akcji i zatrzymać walkę. Ringowy nie popełnił jednak błędu, Fury nie raz, nie dwa udowadniał przecież, że sztukę przetrwania opanował w mistrzowskim stopniu. Tak było i tym razem. Stał nad przepaścią, ale zdołał wrócić do gry, choć karty rozdawał już Ukrainiec. W rundach od dziewiątej do dwunastej doprowadził do celu trzydzieści sześć mocnych ciosów, a Fury tylko piętnaście. Tak mówią komputerowe statystyki.

Ołeksandr Usyk na konferencji prasowej po walce z Tysonem Furym

Ołeksandr Usyk na konferencji prasowej po walce z Tysonem Furym

Foto: EPA/ALI HAIDER

Nie można jednak mówić o dominacji Ukraińca w końcowych rundach. Usyk atakował, próbował zadać kończące uderzenia, by nie pozostawić sędziom wątpliwości, ale nie dał rady złamać Anglika. Nie zmienia to faktu, że werdykt przyznający mu zwycięstwo jest uczciwy, wyszarpał wygraną charakterem dzięki niewiarygodnej determinacji. Zresztą sam Fury powiedział kilka dni wcześniej, że ten pojedynek wygra ten, który będzie bardziej chciał go wygrać. I tak właśnie było.

Niepodważalna pozycja Ołeksandra Usyka po walce z Tysonem Furym

Tyson Fury zarobi ponad 100 mln dolarów, najwięcej w karierze. Saudowie są hojni, płacą jak nikt inny. Ukrainiec zgodził się na niższą gażę, ale w rewanżu planowanym na październik takich różnic już nie będzie. Po tej wygranej jego pozycja jest niepodważalna, teraz może się delektować sukcesem w kosmicznej skali.

Usyk wszedł na szczyt w zaledwie szóstej walce w najcięższej kategorii, wcześniej był królem w niższym limicie. Rewanż z Furym, który poniósł pierwszą porażkę na zawodowym ringu, może przynieść nie tylko rekordowe wypłaty, ale stać na jeszcze wyższym poziomie niż sobotni pojedynek w Rijadzie, a eksperci będą się głowić, czy mniejszy raz jeszcze wygra z większym.

O Usyku, po jego wygranej z Głowackim w Polsce prawie osiem lat temu, Dariusz Michalczewski, wielki mistrz wagi półciężkiej, powiedział, że to Pan Bokser. Trafił w sedno. Dziś Usyk to najlepszy pięściarz bez podziału na kategorie, postać absolutnie wyjątkowa.

Tydzień wcześniej jego przyjaciel Wasyl Łomaczenko znów został mistrzem świata, a kilka godzin po wygranej Usyka z Furym na ringu w San Diego pas WBO w wadze lekkiej zdobył inny kolega z olimpijskiej drużyny, srebrny medalista igrzysk w Londynie Denis Berinczyk, co tylko potwierdza, że ukraińska ofensywa trwa.

Dwóch sędziów widziało wygraną Ukraińca (115:112, 114:113), jeden Anglika (114:113). Usyk przystąpił do tej walki, będąc mistrzem organizacji IBF, WBA, WBO, a Fury z pasem WBC i w roli nieznacznego faworyta. Obaj byli niepokonani, z wielkimi, choć różnymi argumentami w tej konfrontacji.

35-letni Fury, samozwańczy „Król Cyganów”, po usłyszeniu werdyktu pogratulował Usykowi, ale twierdził, że to on zasłużył na zwycięstwo. Jego zdaniem fakt, że Usyk jest przedstawicielem kraju, który walczy z rosyjską agresją, nie był tu bez znaczenia, ale prawdą jest, że o takim werdykcie przesądziły wydarzenia w ringu. Fury miał swoje szanse i ich nie wykorzystał, a przecież niewiele brakowało, by został znokautowany.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Boks
Jakub Chycki: Ołeksandr Usyk? Jest trochę z innego świata
Boks
Bokserski spektakl w Rijadzie
Boks
Walka Różański - Okolie. Krótka podróż z nieba do piekła
Boks
Łukasz Różański stoczy pojedynek z Lawrencem Okolie. O pas WBC
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Boks
Walka stulecia rozstrzygnięta. Ołeksandr Usyk wygrywa z Tysonem Furym