Zdecydowana większość ekspertów stawiała na zwycięstwo 31-letniego Alvareza, najlepszego bez podziału na wagi, posiadacza wszystkich pasów w kategorii superśredniej, który w meksykańskie święto Cinco de Mayo raz jeszcze chciał udowodnić, że nie boi się wyzwań. Walka w limicie wagi półciężkiej była jednak ryzykowna, co boleśnie uświadomił mu pięć miesięcy młodszy, wciąż niepokonany Rosjanin.
Alvarez ma na koncie wygraną w tej wadze z rodakiem Biwoła, Siergiejem Kowaliowem, którego znokautował trzy lata temu w 11. rundzie i odebrał pas WBO. Ale urodzony w Kirgistanie Biwoł – kiedyś utytułowany amator – okazał się znacznie trudniejszym rywalem niż Kowaliow, zabijaka z Czelabińska.