W boksie na liście grzechów też znajduje się nieskuteczna walka z dopingiem. Są również podejrzenia, że w czasie igrzysk w Rio de Janeiro miało dojść do ustawiania walk.
Do dziś AIBA spłaca pożyczkę zaciągniętą w azerskiej firmie budowlanej przez swego byłego prezesa Tajwańczyka Wu Ching-kuo na kwotę 10 milionów dolarów. W związku z brakiem transparentności finansowej MKOl wstrzymał więc subwencje dla AIBA.
Są i inne objawy świadczące, że amatorski boks znajduje się w etycznej dżungli. Po rezygnacji tymczasowego prezesa Franco Falcinellego jego miejsce pod koniec stycznia zajął Uzbek Gafur Rachimow. Aby doprowadzić do wyboru, jego „klan" dokonał zmiany statutu, a niektórzy z członków Komitetu Wykonawczego AIBA dowiedzieli się o nominacji po fakcie.
Ten sposób działania Rachimowa odpowiada jego reputacji. Uzbek jako dziecko handlował ciastkami pod kinem Kazachstan w Taszkiencie, a równocześnie trenował boks. Nie zrobił kariery, zyskał za to znajomości. Wraz z kolegami z ringu i uprawiającymi inne sporty walki byłymi zawodnikami stworzył sprawnie działającą organizację zajmującą się wymuszeniami, przemytem i handlem narkotykami. Dzięki nielegalnej działalności stał się jednym z najbogatszych ludzi w Uzbekistanie. Posiada też legalne biznesy w branży transportowej, samochodowej i przemysłowej. Były ambasador Anglii w Uzbekistanie Craig Murray w reportażu amerykańskiej telewizji ABC nie pozostawił złudzeń co do głównych źródeł zarobku obecnego prezesa AIBA. – To jedna z czterech albo pięciu najważniejszych osób zaangażowanych w handel heroiną. To bardzo groźny gangster – stwierdził Murray.
W 2000 roku Australijczycy odmówili Rachimowowi prawa pobytu podczas igrzysk w Sydney. Departament Skarbu USA zajął jego amerykański majątek. Szef AIBA naraził się nawet uzbeckiemu dyktatorowi Isłamowi Karimowowi (zmarł w roku 2016) i dlatego zamieszkał w Dubaju. Rachimow jest natomiast przyjacielem Władimira Putina, którego wspierał w walce o przyznanie igrzysk olimpijskich Soczi.
Dla MKOl wybór Rachimowa był ciosem poniżej pasa. Teraz olimpijskie władze mogą odpowiedzieć uderzeniem nokautującym boks.