Reklama

Boks: Honorowa porażka Sulęckiego

Maciej Sulęcki przegrał w Nowym Jorku z Amerykaninem Danielem Jacobsem, byłym mistrzem świata, ale może być z siebie dumny.

Aktualizacja: 29.04.2018 20:30 Publikacja: 29.04.2018 19:55

Boks: Honorowa porażka Sulęckiego

Foto: AFP

Punktacja sędziów (116:111, 117:110, 115:112) nie oddaje tego, co działo się w Barclays Center na Brooklynie. Polak padł wprawdzie na deski w ostatniej, 12. rundzie, po prawym sierpowym pięściarza z Nowego Jorku, ale szybko się podniósł i ruszył do ataku. Jacobs wygrał to starcie dwoma punktami (10:8), ale cała walka była bliska remisu.

Tym razem ściany (sędziowie) pomogły jednak wyraźnie byłemu mistrzowi świata wagi średniej. To on był głównym aktorem bokserskiego wieczoru, na plakatach reklamujących walkę nie było Macieja Sulęckiego, tylko Daniel Jacobs, człowiek, który pokonał przed laty raka kości.

Co więcej – Polaka nie zaproszono na konferencję prasową po zakończeniu pojedynku. Zrobił swoje, pokazał się z dobrej strony, zmusił faworyta do najwyższego wysiłku, jak to ocenił trener Jacobsa, ale na tym jego rola się skończyła.

Ci, którzy liczyli, że 31-letni Jacobs szybko upora się z Sulęckim, byli zaskoczeni. Niesłusznie potraktowano Polaka z przymrużeniem oka, zapomniano, że wygrywał już w USA, m.in. z niepokonanym wtedy Hugo Centeno Jr., Derrickiem Findleyem czy w ubiegłym roku z byłym mistrzem świata amatorów i zawodowców, urodzonym w Ekwadorze Niemcem Jackiem Culcayem.

28-letni Sulęcki, który poniósł pierwszą porażkę w karierze, przyznał, że Amerykanin okazał się niewygodnym przeciwnikiem, ale też trochę przereklamowanym. Postrzegany w dużej mierze przez pryzmat znakomitej, choć przegranej walki z Giennadijem Gołowkinem, zdaniem wielu ekspertów wydawał się nieosiągalny dla mało znanego polskiego pięściarza.

Reklama
Reklama

W ringu różnicy umiejętności nie było widać, jeśli już – to dostrzegalna była różnica doświadczenia, co dało o sobie znać w końcowej fazie walki. – Nie bił tak mocno, jak sądziłem, ale nie mogłem się do niego dobrać. W następnym pojedynku go znokautuję – obiecuje Sulęcki.

On wie, że jest już gotów, by walczyć z najlepszymi w wadze średniej. Idzie śladem Andrzeja Gołoty i Tomasza Adamka, wierzy, że to nie jest jego ostatnie słowo.

W zawodowym boksie porażki czasami są zwycięstwami. I tak jest w tym przypadku, choć Sulęcki nie do końca się z tą opinią zgadza. Przegrana to przegrana – powtarza.

Ale amerykańscy dziennikarze już o nim piszą, że jest nową twarzą wagi średniej. Trzeba więc mieć nadzieję, że niedługo dostanie kolejną szansę. Tym bardziej że może też walczyć w wadze junior średniej. Andrzej Gmitruk, z którym Sulęcki znów trenuje, mówi: – Dajcie nam pół roku i będziemy najlepsi. Trzymamy za słowo.

Boks
Ołeksandr Usyk wciąż niepokonany, prezydent Zełenski mu dziękuje. Kiedy kolejna walka?
Boks
Janusz Pindera: Biwoł - Bietierbijew. Czas na trylogię, też w Rijadzie
Boks
Siedem walk o mistrzostwo świata. Gala, jakiej nie było
SPORT I POLITYKA
Gangster z Sierpuchowa wciąż rządzi boksem. Dlaczego świat popiera oligarchę Putina?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Boks
Miliony na ringu. Arabia Saudyjska kupiła światowy boks
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama