Wilder zaczął bardzo agresywnie, licznymi ciosami na korpus rywala. "Gypsy king" z kolei starał się zachować spokój, czekając na swoją szansę. W drugiej rundzie Fury nieco się rozkręcił, ale w ringu było więcej "brudnego" boksu i klinczu. Brytyjczyk zdołał kilka razy trafić przeciwnika - pisze Onet.
W trzeciej rundzie najpierw Wilder kilka razy niebezpiecznie trafił Brytyjczyka, ale wkrótce posłał go na deski. Wydawało się, że to początek końca Amerykanina. Fury nie rzucił się w czwartym starciu od pierwszych sekund, zachowując zimną krew, starał się narzucić swoje tempo. Wilder wrócił do żywych i trafił Tysona mocnym ciosem. Po chwili Brytyjczyk znów leżał na deskach. "Króla cyganów" od porażki uchronił gong.