– To był najważniejszy pojedynek w moim życiu, ale nie najtrudniejszy – powiedział Usyk po walce i obiecał, że w kolejnej będzie jeszcze lepszy. Trzeba mu wierzyć, bo 34-letni Ukrainiec nie rzuca słów na wiatr. Na amatorskim ringu został mistrzem świata i Europy oraz wywalczył olimpijskie złoto w Londynie (2012).
Później nie miał sobie równych wśród zawodowców i ukoronował to zdobyciem czterech mistrzowskich pasów w wadze junior ciężkiej. Teraz ma już trzy kolejne (WBA, IBF, WBO) w najcięższej kategorii, które odebrał Joshui, podobnie jak on złotemu medaliście igrzysk w Londynie, tyle że w wadze plus 91 kg (sędziowie punktowali 117:112, 116:112, 115:113).
Większość ekspertów stawiała na wyższego, cięższego i silniejszego Anglika nigeryjskiego pochodzenia w starciu z rywalem mającym za sobą dopiero dwie walki w tej kategorii.
Na stadionie Tottenham Hotspur w Londynie zasiadło 66 267 widzów. Atmosfera była wspaniała, Ukraińca dopingował między innymi Witalij Kliczko, były mistrz wagi ciężkiej, dziś burmistrz Kijowa, od początku zawodowej kariery Usyka jego mentor.
Joshua postawił na swój długi lewy prosty i spokojny boks, ale to nie wystarczyło na znakomicie dysponowanego rywala, który narzucił wysokie tempo i szybko uświadomił urzędującemu mistrzowi, co go czeka. Usyk jest mańkutem, który perfekcyjnie wykorzystuje swoją prawą rękę, a jego praca nóg w niższej wadze zawsze była zmorą dla rywali. Zastanawiano się jednak, czy podobnie będzie w wyższej kategorii, czy cięższy Usyk będzie równie szybki.