Wydawało się, ze Sulęcki może nawiązać walkę z Andrade. Już jednak w pierwszej minucie walki stało się jasne, że Polaka czeka trudna przeprawa. Amerykanin w 48. sekundzie starcia posłała na deski "Stricza" po ciosie w okolice skroni. Nasz pięściarz szybko się zebrał i dotrwał do końca rundy - pisze Onet.
Wydawało się, ze Sulęcki może nawiązać walkę z Andrade. Już jednak w pierwszej minucie walki stało się jasne, że Polaka czeka trudna przeprawa. Amerykanin w 48. sekundzie starcia posłała na deski "Stricza" po ciosie w okolice skroni. Nasz pięściarz szybko się zebrał i dotrwał do końca rundy. W kolejnych dominacja Andrade była ogromna. Amerykanin tańczył w ringu. Świetnie poruszał się na nogach i nie pozwalał zbliżyć się do siebie Sulęckiemu. Polak kompletnie nie miał pomysłu, jak dobrać się do rywala. Właściwie ani razu nie zagroził Andrade. Obaj pięściarze stworzyli nudne widowisko, w którym brakowało przede wszystkim ciosów. Wszyscy sędziowie punktowi wskazali wygraną Amerykanina. Każdy z nich punktował 120:107. Andrade obronił zatem mistrzowski pas, a zaraz potem wezwał na pojedynek Saula Alvareza. Sulęcki za tę walkę zrobił około dwóch milionów złotych.