„Diablo" nie był faworytem w starciu z 24-letnim Rosjaninem, a to, co wydarzyło się w dotychczas szczęśliwej dla polskich pięściarzy Prudential Center, potwierdziło notowania bukmacherów, które wskazywały na zwycięstwo urzędującego mistrza organizacji IBF w wadze junior ciężkiej.
36-letni Włodarczyk, były dwukrotny mistrz świata, w pojedynku z urodzonym we Władykaukazie Osetyńcem nie miał nic do powiedzenia i od początku zadawał niewiele ciosów.
Gassijew mieszkający od kilku lat w Kalifornii, i tam trenujący pod okiem znanego szkoleniowca Abela Sancheza zaczął spokojnie, ale to on kontrolował walkę od pierwszego gongu.
W trzecim starciu przyśpieszył, trafił lewym podbródkowym, poprawił lewym hakiem na korpus. Ta jedna bomba wystarczyła, „Diablo" padł na deski i został wyliczony po raz pierwszy w karierze.
– Chwila nieuwagi i było po wszystkim – powie później Włodarczyk, który po cichu liczył, że wykorzysta szansę i sięgnie po raz trzeci w karierze po tytuł mistrza świata.