Krzysztof Włodarczyk przegrał z Muratem Gassijewem przez nokaut

Polska noc w Newark nie miała szczęśliwego zakończenia. Krzysztof Włodarczyk przegrał z Muratem Gassijewem przez nokaut.

Aktualizacja: 22.10.2017 20:40 Publikacja: 22.10.2017 18:45

Krzysztof Włodarczyk pierwszy raz na zawodowym ringu został znokautowany.

Krzysztof Włodarczyk pierwszy raz na zawodowym ringu został znokautowany.

Foto: AFP

„Diablo" nie był faworytem w starciu z 24-letnim Rosjaninem, a to, co wydarzyło się w dotychczas szczęśliwej dla polskich pięściarzy Prudential Center, potwierdziło notowania bukmacherów, które wskazywały na zwycięstwo urzędującego mistrza organizacji IBF w wadze junior ciężkiej.

36-letni Włodarczyk, były dwukrotny mistrz świata, w pojedynku z urodzonym we Władykaukazie Osetyńcem nie miał nic do powiedzenia i od początku zadawał niewiele ciosów.

Gassijew mieszkający od kilku lat w Kalifornii, i tam trenujący pod okiem znanego szkoleniowca Abela Sancheza zaczął spokojnie, ale to on kontrolował walkę od pierwszego gongu.

W trzecim starciu przyśpieszył, trafił lewym podbródkowym, poprawił lewym hakiem na korpus. Ta jedna bomba wystarczyła, „Diablo" padł na deski i został wyliczony po raz pierwszy w karierze.

– Chwila nieuwagi i było po wszystkim – powie później Włodarczyk, który po cichu liczył, że wykorzysta szansę i sięgnie po raz trzeci w karierze po tytuł mistrza świata.

Ewentualny sukces wiązałby się z rekordowym w jego karierze honorarium. Za przystąpienie do ćwierćfinałowej turnieju World Boxing Super Series (WBSS) miał zagwarantowane 400 tysięcy dolarów. Wygrana z Gassijewem dałaby mu kolejne 400 tysięcy i awans do półfinału, a tam za starcie z Kubańczykiem Yunierem Dorticosem znów zarobiłby 400 tysięcy.

Ale rywal okazał się za silny. Ci, którzy wierzyli w zwycięstwo Polaka, nie doceniali umiejętności i siły Gassijewa, który w grudniu ubiegłego roku pokonał w Moskwie swojego rodaka, znakomitego Denisa Lebiediewa i odebrał mu pas mistrzowski IBF, należący przed laty do Włodarczyka, a później do Tomasza Adamka.

To był ostatni ćwierćfinał turniejowych zmagań WBSS w wadze junior ciężkiej. W półfinałach Ukrainiec Ołeksandr Usyk (mistrz WBO) zmierzy się z Łotyszem Briedisem (WBC), a Gassijew – z Kubańczykiem Dorticosem (WBA).

„Diablo" obejrzy te walki w telewizji. Niestety, nie zrobił wiele, by znaleźć się w tym gronie. Zadał zaledwie cztery celne ciosy, przy 24 rywala, wybierając taktykę, która nie mogła przynieść mu powodzenia. Takie zakończenie pojedynku było tylko kwestią czasu, oddanie inicjatywy Gassijewowi musiało tak się zakończyć.

Wielka szkoda, bo wydawało się, że to może być naprawdę polska noc w Newark. Wcześniej wygrali swoje walki Maciej Sulęcki i Mateusz Masternak. Ten pierwszy pokonał na punkty Jacka Culcaya, byłego mistrza świata amatorów i zawodowców, a Masternak rozprawił się przed czasem ze Stivensem Bujajem, Albańczykiem mieszkającym w Nowym Jorku.

Dla niepokonanego Sulęckiego to przepustka do lepszej przyszłości, zwycięstwo otwiera mu drzwi do walki o mistrzostwo świata wagi junior średniej. Były pięściarz warszawskiej Gwardii miał w pojedynku z Culcayem momenty gorsze i lepsze, niewiele brakowało, by w siódmej rundzie przegrał przed czasem, ale wyszedł z opresji i w ostatnim, dziesiątym starciu sprawił urodzonemu w Ekwadorze Niemcowi solidne lanie.

Masternak pokazał, że to nie przypadek, że jest rezerwowym w turnieju WBSS. Byłego mistrza Europy kategorii junior ciężkiej wciąż stać na dobre walki, choć, patrząc na to co pokazał Gassijew, pojawiają się wątpliwości, czy kiedykolwiek będzie to ta sama klasa.

Boks
Janusz Pindera: Biwoł - Bietierbijew. Czas na trylogię, też w Rijadzie
Boks
Siedem walk o mistrzostwo świata. Gala, jakiej nie było
SPORT I POLITYKA
Gangster z Sierpuchowa wciąż rządzi boksem. Dlaczego świat popiera oligarchę Putina?
Boks
Miliony na ringu. Arabia Saudyjska kupiła światowy boks
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Boks
Walka Ołeksandr Usyk - Tyson Fury. Trylogii nie będzie