Takie zakończenie zdarza się wyjątkowo rzadko – o sukcesie na linii mety zadecydowały ostatnie mile wyścigu, już na rzece Derwent prowadzącej do portu i Constitution Dock w Hobart. Pierwsze miejsce nie oznacza zwycięstwa w regatach – główną rywalizację wygrywa jacht, który najszybciej pokona trasę po uwzględnieniu kilku dodatkowych przeliczników, takich jak masa i długość łódki, ale honor przybycia na metę najszybciej też się liczy, choć tak naprawdę liczyć mogą nań jedynie największe jednostki.
W regatach Sydney – Hobart są zatem dwa trofea. Pierwsze: JH Illingworth Challenge Cup, za najszybsze pokonanie trasy, poszedł w ręce załogi „LawConnect”. Drugi, wedle prestiżu ważniejszy, za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, to Tattersalls Cup i najbliżej jego zdobycia jest, po przybyciu 70 jednostek na metę, tasmański jacht „Alive”.
W tym roku walka o pierwsze miejsce na mecie rozegrała się (nie pierwszy raz) między dwoma wielkimi jachtami klasy supermaxi. „LawConnect” i „Andoo Comanche”, które zdecydowanie górowały nad resztą floty, liczącej na starcie 103 jednostki. „Andoo Comanche” to rekordzista trasy z 2017 roku, wtedy pod nazwą „LDV Comanche” dotarł do mety w 1 dzień, 9 godzin, 15 minut i 24 sekundy. Jacht rekordzistów długo utrzymywał prowadzenie także w tegorocznym wyścigu i gdy okrążył Półwysep Tasmana, by wpłynąć na rzekę Derwent wydawało się, że ma przewagę wystarczającą do sukcesu.
Czytaj więcej
Wybitny polski szybownik, pomnikowa postać tego sportu, zdobył w Australii kolejny, już 18. złoty medal mistrzostw świata w klasie 15-metrowej.
Jednak na ostatnim odcinku rywale okazali się znacznie szybsi, mieli dobrą kontrolę sytuacji, widzieli liderów i wykorzystali każdy ich błąd. Finisz „Andoo Comanche” zakłócił także jakiś amator żeglarstwa przepływając katamaranem tuż przed dziobem i prowokując niebezpieczną sytuację.