Odwołano wszystkie turnieje w Chinach w 2020 roku, wśród nich ten najważniejszy – finał WTA w Shenzhen. Innego rozwiązania nie było: chiński rząd zalecił, by z racji pandemii skasować wszystkie międzynarodowe imprezy sportowe.
W październiku i listopadzie nie odbędą się turnieje w Pekinie (poziom Premier Mandatory), Wuhanie (Premier 5), Nanchangu (International), Zhengzhou (Premier), Finał WTA w Shenzhen oraz WTA Elite Trophy w Zhuhai i posezonowy turniej w Kantonie.
Brak siedmiu turniejów w Chinach oznacza utratę przez WTA 30 mln dol. premii na nagrody, z których 14 mln miało być rozdzielone między osiem tenisistek i osiem debli turnieju finałowego WTA Tour w Shenzhen. W ubiegłym roku Australijka Ashleigh Barty odebrała tam za zwycięstwo czek na 4,442 mln dol. – najwyższą nagrodę w historii tenisa.
Kobiecy tenis straci też nieujawnioną sumę wpłacaną corocznie przez organizatorów finału. Według szefa WTA Steve’a Simona jest to kwota sporo wyższa niż 14 mln, które poprzednio płacił Singapur. Simon przyznał, że jego organizacja nie miała ubezpieczenia na wypadek pandemii.
Uzależnienie cyklu od chińskich turniejów to dzieło Stacey Allaster kierującej WTA od 2009 do 2015 roku, od czerwca tego roku pierwszej kobiety – szefowej Amerykańskiej Federacji Tenisowej (USTA).