Federer grał z Dawydienką pod przymusem sukcesu, ale dał sobie radę. Skoro Rosjanin narzekał na przemęczenie, Szwajcar wymyślił, że zmęczy go jeszcze bardziej. Kazał rywalowi biegać, przedłużał wymiany, atakował dopiero wtedy, gdy ryzyko było minimalne. Plan się udał, chociaż obrońca tytułu nie grał bezbłędnie.
Wypracował jednak kilka okazji do przełamania serwisu przeciwnika, niektóre wykorzystał i to wystarczyło, by wygrać z Rosjaninem 11. raz na 11 spotkań lub, jak dokładnie wyliczono, 13. seta z rzędu. Dawydienko tym razem nie miał dostatecznej wiary w sukces. Zrywał się wprawdzie do boju w końcówkach setów, odrabiał część strat, lecz na Federera, któremu groziło odpadnięcie z turnieju, tych przypływów ambicji nie wystarczyło.
Po meczu rosyjski tenisista jak zwykle skarżył się na stan swego ciała i psychiki, ale dodał, że już w niedzielę leci z żoną na Malediwy odpocząć przed finałem Pucharu Davisa. Może planować tę wycieczkę, gdyż w półfinale na pewno nie zagra.
Federer był zadowolony, lecz ma przed sobą jeszcze mecz z Roddickiem, który w godzinę i sześć minut pokonał Gonzaleza. Tak krótkiego meczu jeszcze w Szanghaju nie było. Amerykanin miał jak zawsze dobry serwis i forhend, lecz chwalono także jego coraz skuteczniejszy bekhend. Mecze Federer – Roddick i Gonzalez – Dawydienko zaplanowano na piątek. Dziś w programie finisz w Grupie Złotej: Nadal – Djoković i Ferrer – Gasquet.
1. Roddick 2-0 4:1