Polki o krok od ćwierćfinału

Agnieszka Radwańska pokonała 6:3, 6:4 Rosjankę Swietłanę Kuzniecową, Marta Domachowska Chinkę Na Li 2:6, 6:2, 6:4

Aktualizacja: 21.01.2008 02:37 Publikacja: 21.01.2008 02:33

Polki o krok od ćwierćfinału

Foto: Rzeczpospolita

To był najpiękniejszy wielkoszlemowy weekend polskiego tenisa. Obie Polki awansowały do czwartej rundy. Drugi mecz wygrali ponadto debliści Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, a pierwszy juniorka Katarzyna Piter.

Radwańska grała z drugą tenisistką na świecie – poza trudem rywalizacji oznaczało to kort z wielkimi trybunami, transmisję telewizyjną na cały świat oraz dach na głową, gdy nad Melbourne w sobotę nadciągnął deszcz.

Zwycięstwo Agnieszki Radwańskiej nad Swietłaną Kuzniecową jest do tej pory największą sensacją turnieju

Mecz miał rytm wyznaczany trójkami gemów: 3:0 dla Radwańskiej, wyrównanie, 6:3 i pierwszy set dla Polki. 3:0 dla Rosjanki w drugim, wyrównanie i dopiero wtedy trzeba było liczyć trochę inaczej: 4:4 i dwa zwycięskie gemy starszej z sióstr Radwańskich. Ostatnia piłka dobrze oddała obraz meczu: lekki serwis Polki z wysokim odbiciem piłki, obiegnięcie Kuzniecowej, potężny forhendowy strzał – w siatkę.

Trudno się dziwić, że obie tenisistki inaczej oceniały spotkanie. Radosna Agnieszka Radwańska przypomniała podobieństwa do wygranego w zeszłym roku meczu z Marią Szarapową w US Open. – Przed ostatnim gemem byłam trochę zdenerwowana, bo nie chciałam zmarnować szansy, ale się udało. Nie potrafię ocenić, czym ten mecz różnił się od moich poprzednich spotkań z Kuzniecową. Grałam bardzo agresywnie, bo wiedziałam, że aby zwyciężyć, muszę narzucić swój styl – mówiła.

Załamana Rosjanka twierdziła, że przede wszystkim przegrała ze sobą. – Zasłużyłam na tę porażkę. Nie zrobiłam nic, żeby wygrać. Rywalka grała dobrze, ale nie miała nadzwyczajnych uderzeń. Grała konsekwentnie, zmuszała mnie do biegania za każdą piłką i to wystarczyło. Byłam źle przygotowana, nie wytrzymałam presji, nie cieszyłam się grą. Myślałam, że w tym roku jestem w Australii mocniejsza niż kiedykolwiek, ale to była gorzka pomyłka.

Na drodze Radwańskiej do ćwierfinału stanęła minionej nocy kolejna Rosjanka Nadia Pietrowa (nr 14 w turnieju). Trudno było nie mieć nadziei na dobry ciąg dalszy. Rosjanka do tej pory szła przez turniej pewnie, bez straty seta. Jej zwolenników martwiła jednak zbyt zaokrąglona figura tenisistki. Mecz zaplanowano na Margaret Court Arena, trzeci kort w hierarchii ważności.

Na największy – Rod Laver Arena – tym razem awansowała Marta Domachowska, by w noc z niedzieli na poniedzialek (czasu polskiego) zagrać o ćwierćfinał z Venus Williams. Na ten honor zasłużyła po efektownym zwycięstwie nad Chinką Na Li (nr 24 w turnieju).

Wszystko, co złe w grze Polki, wydarzyło się głównie w pierwszym secie. Po gładkiej porażce przyszło równie szybkie odrodzenie. As serwisowy zakończył spotkanie, warto było zobaczyć uśmiech na twarzy Domachowskiej po tym punkcie. Było to jej szóste zwycięstwo w Australii, przypomnijmy, że droga do czwartej rundy wiodła przez kwalifikacje.

Trener Paweł Ostrowski pozostaje optymistą: – Wykonaliśmy kawał roboty w ostatnich miesiącach, Marta jest świetnie przygotowana psychicznie i fizycznie. Powiedziała mi, że wciąż nie czuje się zmęczona. Jest tam sama i dobrze sobie radzi z tą sytuacją, to także widać na korcie.

Gra Polek grzała serca, a na bocznych kortach swoje robili Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Nie bez trudu pokonali Thomasa Johanssona i Andreia Pavela 7:6 (7-3), 6:7 (5-7), 6:4, w trzeciej rundzie czekali jednak na nich debliści z krwi i kości: Mahesh Bhupathi i Mark Knowles (para nr 6).

W weekend działo się w Melbourne bardzo wiele. Trudno oceniać co ciekawsze: pięć setów Rogera Federera z Janko Tipsareviciem (faworyt wygrał 10:8 w ostatnim secie) czy porażka Nikołaja Dawydienki z Michaiłem Jużnym w walce o ćwierćfinał, wypadnięcie z turnieju Anny Czakwetadze (pokonała ją rodaczka Maria Kirilenko) czy Fernando Gonzaleza (lepszy był Mario Cilić), zwycięstwo Lleytona Hewitta nad Marcosem Baghdatisem czy Juana Carlosa Ferrero nad Davidem Nalbandianem.

Tytuł najbardziej steranej tenisistki turnieju wciąż ma jednak Jelena Janković, która oprócz męki na korcie musiała także zapłacić 2000 dolarów kary za niedozwolone podpowiedzi z trybun słane przez mamę. ?

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora k.rawa@rp.pl

Mężczyźni – III runda: R. Federer (Szwajcaria, 1) – J. Tipsarević (Serbia) 6:7 (7-5), 7:6 (7-1), 5:7, 6:1, 10:8; N. Djoković (Serbia, 3) – S. Querrey (USA) 6:3, 6:1, 6:3; D. Ferrer (Hiszpania, 5) – V. Spadea (USA) 6:3, 6:3, 6:2; M. Cilić (Chorwacja) – F. Gonzalez (Chile, 7) 6:2, 6:7 (4-7), 6:3, 6:1; J. C. Ferrero (Hiszpania, 22) – D. Nalbandian (Argentyna, 10) 6:1, 6:2, 6:3; J. Blake (USA, 12) – S. Grosjean (Francja) 4:6, 2:6, 6:0, 7:6 (7-5), 6:2; T. Berdych (Czechy, 13) – J. Monaco (Argentyna) 3:6, 6:3, 7:6, 6:2; L. Hewitt (Australia, 19) – M. Baghdatis (Cypr, 15) 4:6, 7:5, 7:5, 6:7 (4-7), 6:3; 1/8 finału: R. Nadal (Hiszpania, 2) – P. H. Mathieu (Francja, 23) 6:4, 3:0, krecz; M. Jużny (Rosja, 14) – N. Dawydienko (Rosja, 4) 7:6 (7-2), 6:3, 6:1; J. W. Tsonga (Francja) – R. Gasquet (Francja, 8) 6:2, 6:7 (5-7), 7:6 (8-6), 6:3; J. Nieminen (Finlandia, 24) – P. Kohlschreiber (Niemcy, 29) 3:6, 7:6 (9-7), 7:6 (11-9), 6:3.

Debel mężczyzn – II runda: M. Fyrstenberg, M. Matkowski (Polska, 11) – Th. Johansson, A. Pavel (Szwecja, Rumunia) 7:6 (7-3), 6:7 (5-7), 6:4.

Juniorki – I runda: K. Piter (Polska, 8) – A. Hubacek (Australia) 6:4, 6:0; A. Rus (Holandia, 14) – S. Zaniewska (Polska) 6:4, 6:3.

Tenis
Simona Halep kończy karierę. Gdyby nie ta afera z dopingiem
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Tenis
WTA Abu Zabi. Magda Linette wygrywa i zaczyna odrabiać straty
Tenis
Magdalena Fręch nie zaistniała na korcie. Szybkie pożegnanie z Abu Zabi
Tenis
ATP w Rotterdamie. Hubert Hurkacz dawno tak nie wygrywał
Tenis
Puchar Davisa. Różnica klas. Awans reprezentacji Polski