Kudriawcewa, 22. rakieta Rosji i numer 154 w rankingu WTA, nie miała prawa marzyć o tej radości na korcie nr 1. Wimbledon to nie jest miejsce na sportową sprawiedliwość, dzisiejszy tenis tworzy i wykorzystuje gwiazdy, Szarapowa od dawna jest jedną z najważniejszych postaci w tym biznesie. Ale na szczęście działają też jeszcze prawa sportu i ten mecz o tym przypomniał.
Był to dla Szarapowej zły dzień. Grała bez energii, żadnego skupienia ani nawet złości na siebie albo świat przy kolejnych błędach. Znaną powszechnie zawziętość rywalek w meczach rosyjsko-rosyjskich prezentowała tylko Kudriawcewa, niepozorna postać kobiecego tenisa. Ma niecałe 21 lat, urodziła się w Moskwie, skąd jest najbliżej do treningów na Florydzie. Najlepszy sportowiec w domu to na razie tata, mistrz świata w zapasach w stylu klasycznym z 1980 roku. Cud się zdarzył, odwaga została nagrodzona, nawet prowadzenie Szarapowej 2: 0 w drugim secie niczego nie zmieniło.
Turniej i stracił, i zyskał. Skończą się opowieści o nowojorskich przyjęciach, kreacjach i życiu VIP, zaczną się pytania o to, czy mamy już do czynienia z gwiazdą do bicia.
Z wielkich ubył także Andy Roddick pokonany przez Serba Janko Tipsraevicia, Rafael Nadal również nie zrobił wrażenia tenisisty gotowego na wyzwanie mistrza Rogera. Duża w tym zasługa rywala, 20-letniego Ernestsa Gulbisa, pierwszego łotewskiego gracza, który awansował do czołowej setki rankingu światowego.
Gulbis ma dobrą prasę, zwłaszcza po niedawnym ćwierćfinale w Roland Garros, gdy cztery godziny walczył z Novakiem Djokoviciem. W Londynie na początek pokonał amerykańskiego giganta Johna Ishnera, a potem na korcie centralnym zaczął od wygrania seta z Nadalem. Hiszpan opanował sytuację i ma już wystarczające doświadczenie, by wykorzystać tyle rozrzutny, co bezkompromisowy styl gry Łotysza. Skończyło się na czterech setach i pytaniach do Nadala, kto wygra półfinał Euro: Rosja czy Hiszpania.