Hiszpania, ziemia czterech pucharów

Do obrony Pucharu Davisa prowadziła krótka droga. Hiszpańscy mistrzowie nie czekali do niedzieli, zwycięstwo nad Czechami zapewnił już debel Fernando Verdasco-Feliciano Lopez

Publikacja: 06.12.2009 13:45

Gwiada Hiszpanii - Rafael Nadal

Gwiada Hiszpanii - Rafael Nadal

Foto: AFP

Po ostatniej piłce debla szesnaście tysięcy widzów w Palau Sant Jordi krzyczało, tańczyło i waliło w bębny. Kapitan reprezentacji Albert Costa wylądował na rękach swoich ludzi. Książę Filip i Juan Antonio Samaranch bili brawo.

Poprzednią drużyną której udało się obronić puchar była Szwecja w 1998 roku, ale Hiszpanie dokonali czegoś więcej. Nie ma w najnowszej historii tych rozgrywek lepszych od nich. Od 2000 roku pięciokrotnie byli w finale i tylko raz go przegrali, w 2003 z Australią. Jak napisał "Diario de Sevilla", "zdobycie pucharu było naszą obsesją od lat 60. (od dwóch przegranych finałów, w 1965 i 1967 - piw), a teraz stało się przyjemnym zwyczajem". Zgodnie z tym zwyczajem, Hiszpanie znów wygrali na mączce. Ich słownik tenisa ma na to ładniejsze określenie: na ubitej ziemi (tierra batida).

Emocji było w Barcelonie więcej, niż by na to wskazywało 3:0 na tablicy wyników po drugim dniu. Po thrillerze w singlu, w którym David Ferrer walczył z Radkiem Stepankiem ponad cztery godziny, przyszły chwile niepewności w deblu. Verdasco i Lopez wygrali po dwóch godzinach, w trzech setach, ale pierwsze dwa mogły się równie dobrze skończyć zwycięstwem Tomasa Berdycha i Stepanka. W trzecim Stepanek walczył już przede wszystkim z bolącym kolanem, dopiero potem z rywalami.

Hiszpańska publiczność wiwatowała na jego cześć, zachęcając go, by dokończył mecz. Na takie pożegnanie Czech zasłużył, był największym obok Hiszpanów bohaterem tego sezonu. Czesi zawdzięczają mu pierwszy od 1980 r. awans do finału, a Puchar Davisa - nowy rekord, blisko sześciogodzinny mecz z Ivo Karloviciem w półfinale z Chorwacją. "El Pais" nazwał Czecha "demonem, który gra anielski tenis".

Stepanek ma uznanie kibiców, Hiszpanie mają srebrną salaterę. Jej obronę zaczną w przyszłym roku od meczu ze Szwajcarią. I nie wyobrażają sobie, że rywale mogliby do nich przyjechać bez Rogera Federera.

[ramka][srodtytul]Hiszpania - Czechy 5:0[/srodtytul]

[b]niedziela:[/b]

Rafael Nadal - Jan Hajek 6:3, 6:4

David Ferrer - Lukas Dlouhy 6:4, 6:2

[b]sobota:[/b]

Feliciano Lopez, Fernando Verdasco (Hiszpania) - Tomas Berdych, Radek Stepanek (Czechy) 7:6 (9-7), 7:5, 6:2

[b]piątek:[/b]

Rafael Nadal - Tomas Berdych 7:5, 6:0, 6:2

David Ferrer - Radek Stepanek 1:6, 2:6, 6:4, 6:4, 8:6[/ramka]

Po ostatniej piłce debla szesnaście tysięcy widzów w Palau Sant Jordi krzyczało, tańczyło i waliło w bębny. Kapitan reprezentacji Albert Costa wylądował na rękach swoich ludzi. Książę Filip i Juan Antonio Samaranch bili brawo.

Poprzednią drużyną której udało się obronić puchar była Szwecja w 1998 roku, ale Hiszpanie dokonali czegoś więcej. Nie ma w najnowszej historii tych rozgrywek lepszych od nich. Od 2000 roku pięciokrotnie byli w finale i tylko raz go przegrali, w 2003 z Australią. Jak napisał "Diario de Sevilla", "zdobycie pucharu było naszą obsesją od lat 60. (od dwóch przegranych finałów, w 1965 i 1967 - piw), a teraz stało się przyjemnym zwyczajem". Zgodnie z tym zwyczajem, Hiszpanie znów wygrali na mączce. Ich słownik tenisa ma na to ładniejsze określenie: na ubitej ziemi (tierra batida).

Tenis
Novak Djoković i Andy Murray: pół roku i koniec współpracy
Tenis
Szybkie pożegnanie z Rzymem. Iga Świątek zaliczy bolesny spadek w rankingu
Tenis
Jak Aryna Sabalenka wyciągnęła pomocną dłoń do Igi Świątek
Tenis
Iga Świątek nie obroni tytułu w Madrycie i może zanotować spadek w rankingu. Co dzieje się z Polką?
Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż