US Open: w finale kobiet Zwonariowa – Clijsters

Zostały już tylko supersobota oraz wiara, że w niedzielnym finale zagrają Rafael Nadal i Roger Federer

Publikacja: 11.09.2010 03:19

Nadal jeszcze nigdy nie grał w finale w Nowym Jorku

Nadal jeszcze nigdy nie grał w finale w Nowym Jorku

Foto: AFP

Wiadomo już niemal wszystko. Po pięciosetowym zwycięstwie Michaiła Jużnego nad Stanislasem Wawrinką i znacznie krótszym Rafaela Nadala nad Fernando Verdasco 7:5, 6:3, 6:3 skład półfinałów był gotowy. W finale kobiecym zmierzą się Wiera Zwonariowa oraz Kim Clijsters.

Ćwierćfinały utrwaliły opinię, że sobotnie spotkania Roger Federer – Novak Djoković oraz Nadal – Jużny to tylko wstęp do atrakcji finału. To niesprawiedliwie dla umiejętności Serba i Rosjanina, ale Nowy Jork już wie, a przynajmniej głęboko wierzy, że zobaczy finał Szwajcara z Hiszpanem, pierwszy w US Open, historyczny w treści i formie.

Konferencja prasowa po meczu Nadala z Verdasco, pytanie do pokonanego: – Kto ma większe szanse w finale, Rafa czy Roger? Fernando długo się nie zastanawia: – Jeśli miałbym postawić własne pieniądze, to Roger. Lubi te korty, wygrał pięć razy, potrafi grać w tych warunkach. Nikt nie pytał o półfinał, w amerykańskich gazetach analizy dotyczą już tego, jak Federer i Nadal radzą sobie z wiatrem.

Djoković i Jużny z obowiązku lub przekonania bronią swych szans. Serb liczy na wzrost formy i przerwanie złej serii z Federerem. Rosjanin, który w 2006 roku raz wygrał na Flushing Meadows z Nadalem, mówi raczej o tym, że każdy dzień jest inny, każdy może przynieść nowe zdarzenia.

Jużnego da się lubić za elegancki tenis, za paryski finał Pucharu Davisa w 2002 roku, za pamięć o ojcu (te saluty po sukcesach to dla zmarłego rodzica), a także za odwagę, by nowojorczykom głośno powiedzieć: – Jestem gotów być złym facetem i wygrać na przekór wszystkim.

Sobota nie musi być zatem nudna. Z nazwy jest super, bo to określenie nowojorskie dla dnia, w którym gra się dwa męskie półfinały i finał kobiet. Niedziela też może być super, chociaż tyle samo zależy od geniuszu Federera i zaciętości Nadala co od pogody. Meteorolodzy dają 50 procent szans na opady i 100 procent na tęgi wiatr.

Dziś w nocy grała najlepsza kobieca czwórka. W pierwszym półfinale miała błyszczeć Karolina Woźniacka, o której komentatorzy mówią, że „coraz bardziej wygląda na mistrzynię”, nie tylko ze względu na jaskrawożółte paznokcie, złote włosy i ujmujący uśmiech.

Wszyscy widzieli, że jest mocniejsza fizycznie i psychicznie i, jak pisze amerykańska prasa, „nie bała się biegać w butach Sereny Williams”. W USA wierzono również, nie bez racji, że determinacji Karoliny pomagała świadomość, iż tytuł oznaczałby, poza wszelkimi innymi splendorami, 1,7 mln dolarów premii plus 1 mln bonusu za sukces w klasyfikacji US Open Series. Tak wysokiej jednorazowej nagrody jeszcze nikt w historii tenisa nie dostał.

Karolina też nie dostanie, bo na jej drodze stanęła Wiera Zwonariowa, coraz groźniejsza w miarę tenisowego dojrzewania. Rosjanka zagrała mądrze i spokojnie. Odkryła braki forhendu Woźniackiej i niezwykle konsekwentnie tam kierowała piłki. Nie denerwowała się pękającymi co chwila naciągami swych rakiet. Dyscyplina taktyczna opłaciła się. Polska Dunka straciła rezon, wysłała Panu Bogu w okno wiele ważnych piłek i przegrała 4:6, 3:6 mecz, który miał być przepustką do świata sukcesu w stylu amerykańskim.

Drugi półfinał był bardziej interesujący. Venus Williams, która ostatni raz była w nowojorskim finale w 2002 roku (przegrała wtedy z Sereną), udowodniła, że 30 lat to nie jest wiek tenisowej emerytury, ale wygrać z Kim Clijsters nie dała rady. Trzy sety z suspensem, publiczność biła brawa na stojąco. Belgijka rok temu jako młoda matka miała w Nowym Jorku bajkowy powrót na korty i już wtedy zdobyła serca Amerykanów. W finale zagra jak u siebie.

Bob Bryan wraz z bratem Mike’em okazali się najlepsi w turnieju deblowym. Zwyciężyli w US Open po raz trzeci, był to ich 65. zwycięski turniej zawodowy. Radość Nowego Jorku psuł fakt, że w męskim tenisie na wiele więcej niż sukcesy deblowe Amerykanie liczyć nie mogą.

[ramka][srodtytul]Wyniki[/srodtytul]

KOBIETY – 1/2 finału: K. Clijsters (Belgia, 2) – V. Williams (USA, 3) 4:6, 7:6 (7-2), 6:4; W. Zwonariowa (Rosja, 7) – K. Woźniacka (Dania, 1) 6:4, 6:3.

Debel – 1/2 finału: L. Huber, N. Pietrowa (USA, Rosja, 2) – Y.J. Chan, J. Zheng (Tajwan, Chiny, 7) 6:3. 6:2.

MĘŻCZYŹNI – 1/4 finału: R. Nadal (Hiszpania, 1) – F. Verdasco (Hiszpania, 8) 7:5, 6:3, 6:4; M. Jużny (Rosja, 12) – S. Wawrinka (Szwajcaria, 25) 3:6, 7:6 (9-7), 3:6, 6:3, 6:3.

Debel – finał: B. Bryan, M. Bryan (USA, 1) – R. Bopanna, A. Qureshi (Indie, Pakistan, 16) 7:6 (7-5), 7:6 (7-4). [/ramka]

Wiadomo już niemal wszystko. Po pięciosetowym zwycięstwie Michaiła Jużnego nad Stanislasem Wawrinką i znacznie krótszym Rafaela Nadala nad Fernando Verdasco 7:5, 6:3, 6:3 skład półfinałów był gotowy. W finale kobiecym zmierzą się Wiera Zwonariowa oraz Kim Clijsters.

Ćwierćfinały utrwaliły opinię, że sobotnie spotkania Roger Federer – Novak Djoković oraz Nadal – Jużny to tylko wstęp do atrakcji finału. To niesprawiedliwie dla umiejętności Serba i Rosjanina, ale Nowy Jork już wie, a przynajmniej głęboko wierzy, że zobaczy finał Szwajcara z Hiszpanem, pierwszy w US Open, historyczny w treści i formie.

Pozostało 87% artykułu
Tenis
WTA Finals. Iga Świątek przegrała z Coco Gauff i w tym roku liderką już nie będzie
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Tenis
WTA Finals. Bitwa na podania dla Qinwen Zheng. Jelena Rybakina wciąż szuka formy
Tenis
Francja (nie)elegancja. Alexander Zverev wygrywa na pożegnanie z Bercy
Tenis
WTA Finals. Było źle, jest dobrze. Iga Świątek odwraca losy meczu
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Tenis
WTA Finals. Aryna Sabalenka wciąż jest silna