Nie mogą narzekać – trzy pracowite tygodnie w Azji dały im skok z 11. na czwarte miejsce rankingu, we wszystkich turniejach walczyli o zwycięstwo. Do pełni szczęścia zabrakło niewiele. Jurgen Melzer i Leander Paes wygrali z nimi w Szanghaju 7:5, 4:6, 10 – 5.
– Sukces był możliwy, zawiódł nas pierwszy serwis, ale jest dobrze. Wygrywaliśmy z mocnymi parami, pojedziemy spokojni na najbliższe starty w Wiedniu (od 25 października), Walencji i hali Bercy. Może już przed grą w Paryżu zapewnimy sobie awans do Masters, bo arytmetyka rankingowa pozwala nam wciąż na dodawanie punktów – mówił Fyrstenberg.
Do zdobycia jest jeszcze pięć miejsc w wielkim finale sezonu. Duże szanse awansu zachowali także Łukasz Kubot z Austriakiem Oliverem Marachem, którzy w Szanghaju przegrali z Fyrstenbergiem i Matkowskim w półfinale i są piątą parą świata.
Turniej singlowy w Szanghaju wygrał Andy Murray, który poza Wielkimi Szlemami umie poradzić sobie z Rogerem Federerem. Zwyciężył Szwajcara 6:3, 6:2.
Po ponad dwóch latach posuchy wreszcie wygrała Ana Ivanović. Serbka pokonała w finale w Linzu Patty Schnyder 6:1, 6:2. W Osace Kimiko Date-Krumm mogła zostać najstarszą mistrzynią turnieju WTA, ale Tamarine Tanasugarn popsuła jej święto.