Radwańska po mękach, ale w drugiej rundzie

To była męka, ale Agnieszka Radwańska w końcu wygrała z Kimiko Date-Krumm 6:4, 4:6, 7:5

Aktualizacja: 19.01.2011 07:22 Publikacja: 19.01.2011 00:01

Agnieszka Radwańska w czwartek zagra w drugiej rundzie z Chorwatką Petrą Martić

Agnieszka Radwańska w czwartek zagra w drugiej rundzie z Chorwatką Petrą Martić

Foto: AP

Są mecze polegające na pokonywaniu przeciwnika, są takie, w których przede wszystkim trzeba walczyć ze swoimi słabościami. Polka i Japonka pokazały ten drugi wariant tenisa.

Ktoś, kto obejrzał tylko pierwsze dziesięć piłek, a potem zobaczył wynik końcowy, pewnie nie mógł uwierzyć. Agnieszka zaczęła mecz tak, jakby niedawnej operacji stopy i przyspieszonej rehabilitacji nie było. Dwa asy serwisowe, kilka piłek rozegranych w dobrym tempie i z wyczuciem kortu, wreszcie sprint do skrótu Japonki zakończony efektownym zdobyciem punktu. Żadnych obaw przed obciążaniem nogi, żadnych hamulców w głowie. Było 2:0 i, wydawało się, piękne perspektywy, ale odrobinę staromodny tenis Date-Krumm i jej wytrwałość zmieniły obraz wydarzeń.

[srodtytul]Dziwna mieszanka[/srodtytul]

Japonka odkryła, że odbicia Radwańskiej jednak nie mają szczególnej dynamiki i długości, że tenis Polki, ze znanych powodów, pokrywa jednak odrobina rdzy. Kimiko Date-Krumm musiała też rozwiązać swoje problemy. Nie jest dużą i silną kobietą, od zawsze jej gra bazowała na szybkości nóg i dokładności płaskich uderzeń. Gdy nie ryzykowała gry po liniach, przegrywała. Wybrała więc metodę, która mogła wydawać się dziwna, ale dawała wyniki: atak przy każdej okazji, częste biegi do siatki i pełne poświęcenie w obronie. Na swój serwis nie mogła liczyć, postawiła, całkiem słusznie, na return.

Z tej mieszanki polskiej niestabilności odbić oraz japońskiego sprytu przy niedoborze siły powstał mecz trudny do oglądania: długi, chwiejny, wypełniony błędami, bez znaczenia serwisów. Ale wysiłek obu zawodniczek budził szacunek. W tenisie 40-letniej Krumm było o wiele więcej wigoru niż u wychudzonej Any Ivanović (porażka 6:4, 3:6, 8:10 z Jeleną Makarową), a zwłaszcza u Dinary Safiny (0:6, 0:6 z Kim Clijsters).

Agnieszka wygrała, bo nie zgubiła jednej ze swych najważniejszych przewag: odporności na chwilowe niepowodzenia. Zapominała o pechowych piłkach. Czasem gorzej, czasem lepiej, ale robiła swoje. Gdy przegrywała 1:4 w decydującym secie, wezwała pomoc lekarską do zbolałych pleców (była to zapewne raczej pomoc taktyczna), a potem wygrała dość gładko sześć z siedmiu gemów.

[srodtytul]Został tylko uchwyt[/srodtytul]

Będzie też bohaterką Internetu. Podczas jednej z ostatnich wymian od jej rakiety odfrunęła cała główka, w ręku został uchwyt. Nawet Martina Navratilova komentująca mecz dla Tennis Channel powiedziała, że coś takiego widzi pierwszy raz w życiu. Polka zapracowała parę minut wcześniej na ten efekt specjalny, gdy grzmotnęła rakietą o kort ze trzy razy. W drugiej rundzie może być łatwiej. Czwartkowa rywalka to 20-letnia Chorwatka Petra Martić (140. WTA), na razie wyróżniająca się tylko wzrostem (1,80 m).

Wśród mężczyzn o sensacje na razie trudno. Rywale Rafaela Nadala i Andy’ego Murraya usunęli się im szybko z drogi, tłumacząc się kontuzjami. Wyczekiwany mecz Lleytona Hewitta z Davidem Nalbandianem, mężczyzn o chropawych manierach, zakończył się sukcesem Argentyńczyka. Wbrew niepokojom podczas prawie pięciu godzin walki nie było nawiązania do dawnych głośnych pyskówek. Gdzie te czasy, gdy nawet Pat Rafter mówił o Hewitcie, koledze z drużyny, „ten uparty, mały kundel”. Na korcie iskrzyło rzadko, rywale, jeśli już czasem podnosili głos, to z powodu słabej formy sędziów liniowych.

Dziś w nocy na korcie po raz drugi pojawił się Łukasz Kubot. Jego mecz z Ukraińcem Serhijem Stachowskim skierowano na kort nr 8, między widzów przechodniów, ale znów na początek dnia. Na deser w programie był mecz deblowy Agnieszki Radwańskiej i Yung-Jan Chan z Tajwanu przeciw Dominice Cibulkovej i Anastazji Pawliuczenkowej.

[ramka][b]PIERWSZA RUNDA[/b]

[b]KOBIETY:[/b]

W. Zwonariowa (Rosja, 2) – S. Bammer (Austria) 6:2, 6:1; K. Clijsters (Australia, 3) – D. Safina (Rosja) 6:0, 6:0; S. Stosur (Australia, 5) – L. Davis (USA) 6:1, 6:1; J. Janković (Serbia, 7) – A. Kudriawcewa (Rosja) 6:0, 7:6 (7-5); S. Peer (Izrael, 10) – M. Johansson (Francja) 6:1, 6:1;

A. Radwańska (Polska, 12) – K. Date-Krumm (Japonia) 6:4, 4:6, 7:5; N. Pietrowa (Rosja, 13) – K. Perwak (Rosja) 6:2, 6:1; A. Pawliuczenkowa (Rosja, 16)

– K. Flipkens (Belgia) 6:4, 7:6 (7-4); M. Kirilenko (Rosja, 18) – R. Oprandi (Włochy) 6:3, 5:7, 8:6; J. Makarowa (Rosja)

– A. Ivanović (Serbia, 19) 3:6, 6:4, 10:8.

[b]MĘŻCZYŹNI:[/b]

R. Nadal (Hiszpania, 1) – M. Daniel (Brazylia) 6:0, 5:0, krecz; R. Soederling (Szwecja, 4) – P. Starace (Włochy) 6:4, 6:2, 6:2; A. Murray (W. Brytania, 5) – K. Beck (Słowacja) 6:3, 6:1, 4:2, krecz; D. Ferrer (Hiszpania, 7) – J. Nieminen (Finlandia) 6:4, 6:3, 1:6, 6:2; M. Jużny (Rosja, 10) – M. Ilhan (Turcja) 6:2, 6:3, 7:6 (7-5); J. Melzer (Austria, 11) – V. Millot (Francja) 6:2, 6:4, 6:2; J. W. Tsonga (Francja, 13) – P. Petzschner (Niemcy) 4:6, 2:6, 6:2, 6:3, 6:4; M. Cilić (Chorwacja, 15) – D. Young (USA) 6:3, 6:2, 6:1; D. Nalbandian (Argentyna, 27) – L. Hewitt (Australia) 3:6, 6:4, 3:6, 7:6 (7-1), 9:7; J. M. del Potro (Argentyna)

– D. Sela (Izrael) 7:6 (15-13), 6:4, 6:4.[/ramka]

Są mecze polegające na pokonywaniu przeciwnika, są takie, w których przede wszystkim trzeba walczyć ze swoimi słabościami. Polka i Japonka pokazały ten drugi wariant tenisa.

Ktoś, kto obejrzał tylko pierwsze dziesięć piłek, a potem zobaczył wynik końcowy, pewnie nie mógł uwierzyć. Agnieszka zaczęła mecz tak, jakby niedawnej operacji stopy i przyspieszonej rehabilitacji nie było. Dwa asy serwisowe, kilka piłek rozegranych w dobrym tempie i z wyczuciem kortu, wreszcie sprint do skrótu Japonki zakończony efektownym zdobyciem punktu. Żadnych obaw przed obciążaniem nogi, żadnych hamulców w głowie. Było 2:0 i, wydawało się, piękne perspektywy, ale odrobinę staromodny tenis Date-Krumm i jej wytrwałość zmieniły obraz wydarzeń.

Pozostało 84% artykułu
Tenis
Zendaya w „Challengers”. Być jak Iga Świątek i Coco Gauff
Tenis
WTA Madryt. Iga Świątek zagrała koncert. Sprinterski awans do 1/8 finału
Tenis
Hubert Hurkacz w imponującym stylu zaczął turniej w Madrycie
Tenis
WTA Madryt. Magda Linette przegrała z Aryną Sabalenką po dwugodzinnej bitwie
Tenis
Iga Świątek wygrywa pierwszy mecz w Madrycie. Niespodziewane kłopoty w końcówce