Porażka Polaków z Izraelem 2:3

Puchar Davisa. Polscy tenisiści przegrali z Izraelem 2:3. Zamiast meczu o światową elitę, będą się bić we wrześniu o pozostanie w Grupie I Strefy Euroafrykańskiej

Aktualizacja: 06.03.2011 17:46 Publikacja: 06.03.2011 17:03

Porażka Polaków z Izraelem 2:3

Foto: AFP

Korespondencja z Tel Awiwu

Niedzielne mecze nie miały już znaczenia, jeśli nie liczyć ratowania polskiego honoru. Jerzy Janowicz, jeszcze w piątek mający problemy z oddychaniem po chorobie, zdołał ograć wyraźnie znudzonego Dudiego Selę, potwierdził drzemiący w nim talent. Marcin Gawron zmierzył się z rezerwowym i nieruchawym Erosem Talem (ranking 808. ATP), więc z łatwością zdobył punkt dla Polski. Nasza ekipa wyjeżdża z Tel Awiwu na tarczy, ale bez wstydu.

Decydująca była sobotnia porażka w grze podwójnej. To był mecz z cyklu „być albo nie być”. Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski grali z Jonathanem Erlichem i Andy’m Ramem, których znają doskonale z turniejów ATP. Izraelska para przez dwa lata nie występowała razem i początek sezonu miała fatalny. Nasi z kolei jeszcze w lutym łykali antybiotyki i od ćwierćfinału Australian Open wygrali tylko jeden mecz. Szanse były mniej więcej wyrównane, podobnie jak bilans starć obu par.

Pierwszego seta wzięli Polacy, bo znakomicie serwowali. W drugim też pojawiła się szansa, ale zgasła, gdy Fyrstenberg zakończył partię podwójnym błędem przy serwisie. – To nie była kwestia umiejętności. Zamiast dobić rywali, daliśmy im wrócić do gry. I zwycięstwo się wymknęło – opowiadał Matkowski. Do końca spotkania widać było już tylko narastającą frustrację Polaków. Taka sytuacja, przy wsparciu publiczności, jeszcze pomagała rywalom. Sytuacji nie potrafił odmienić kapitan Radosław Szymanik, który pomaga deblistom na co dzień.

Szkoda tej porażki, bo polska ekipa zainwestowała wiele w to spotkanie, także dosłownie. – Nie oszczędzaliśmy. Miał być profesjonalnie, i było – mówił Szymanik. Ekipa liczyła 12 osób: oprócz zawodników i kapitana, polecieli także: sparingpartner, lekarz, masażysta, specjalista od naciągu rakiet, prezes Polskiego Związku Tenisowego, ojciec Janowicza i od lat wspomagający polską drużynę Brytyjczyk Nick Brown. Przyjechali tydzień wcześniej, mieszkali w osobnych pokojach, na kolację jeździli trzema taksówkami. Nie pomogło.

Izrael we wrześniu zagra w barażach o Grupę Światową. Dla Polaków te progi są na razie za wysokie. Drużynę kapitana Szymanika czeka walka o pozostanie w tenisowej drugiej lidze. Rywalami mogą być Włosi, Finowie lub Słoweńcy, ale to rozstrzygnie się dopiero w lipcu. – Mamy materiał na team – twierdzi Szymanik, ale osobne pokoje dla licznej ekipy to jeszcze nie wszystko.

Izrael - Polska 3:2

piątek - gra pojedyncza

sobota - gra podwójna

niedziela - gra pojedyncza

Korespondencja z Tel Awiwu

Niedzielne mecze nie miały już znaczenia, jeśli nie liczyć ratowania polskiego honoru. Jerzy Janowicz, jeszcze w piątek mający problemy z oddychaniem po chorobie, zdołał ograć wyraźnie znudzonego Dudiego Selę, potwierdził drzemiący w nim talent. Marcin Gawron zmierzył się z rezerwowym i nieruchawym Erosem Talem (ranking 808. ATP), więc z łatwością zdobył punkt dla Polski. Nasza ekipa wyjeżdża z Tel Awiwu na tarczy, ale bez wstydu.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Tenis
Hubert Hurkacz wciąż nie doszedł do siebie. Jest już poza Australian Open
Tenis
Iga Świątek gotowa do walki. Kolejne pewne zwycięstwo w Australian Open
Tenis
Australian Open z ważną zmianą. Czy trener może przesądzić o wyniku meczu?
Tenis
Australia da się lubić. Magdalena Fręch gra dalej
TENIS
Australian Open. Hurkacz szuka wersji 2.0. Takiego meczu dawno nie zagrał
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego