To był najlepszy mecz Radwańskiej w tym roku, a do smaku dostaliśmy jeszcze cztery piłki meczowe dla Polki. Kolejna okazja, by zobaczyć krakowiankę, już w sobotę. Finał, w którym zmierzy się z Rosjanką Wierą Zwonariową o 6 rano czasu polskiego, Eurosport pokaże o 9.30.
Było kilka przełomowych chwil w pojedynku z Azarenką: przyspieszenie Agnieszki w pierwszym secie przy stanie 3:3, jej jedyna dłuższa chwila rozproszenia, gdy prowadziła 6:3, 4:2 i nie utrzymała przewagi, przegrała drugiego seta. W trzecim widać było, że Białorusinka zapłaciła za to małe zwycięstwo, straciła oddech, słabła w dłuższych wymianach, dopiero przy stanie 0:4 i 1:5 zaczęła łapać ostatnie szanse na zmianę wyniku, ale zderzyła się z jeszcze większą determinacją Polki.
Piotr Radwański mówił „Rz": – Mecz był bardzo dobry, niemal wszystko było w nim jak trzeba, ale nie byłbym sobą, gdybym nie zauważył, że można było wygrać z Azarenką szybciej. Trzeba umieć wykorzystać to, że się prowadzi 4:2. Jednak cieszę się bardzo, bo wreszcie wszyscy zobaczyli, że Isia umie pięknie grać, że mówienie o jej ambicjach wielkoszlemowych ma sens. Dostałem setki esemesów z całego świata, pochwał było mnóstwo. Chodzę po Krakowie dumny i szczęśliwy.
Finał Radwańska – Zwonariowa budzi raczej przyjemne skojarzenia. W sierpniu w Carlsbadzie Polka wygrała z Rosjanką mecz o tytuł 6:3, 6:4, w sumie są na remis 2-2. Jeśli czegoś się bać, to twardości Wiery. Z Petrą Kvitovą wygrała w półfinale 7:6 (7-2), 6:0. Wyszła z opresji, przegrywając w pierwszym secie 1:5 i broniąc trzech piłek setowych.
Sukcesy Radwańskiej oznaczają, że znów pojawiła się możliwość startu w Masters. W Tokio jest już wyraźnie na plusie (w ubiegłym roku był ćwierćfinał). Od następnego turnieju w Pekinie, po którym w 2010 roku skończyła sezon (kontuzja i porażka w pierwszej rundzie), każdy zysk będzie dopisywany do konta Agnieszki. W Masters na pewno nie zagra Serena Williams i być może Maria Szarapowa – obie są w rankingu przed Polką (obecnie jest 13.).