Tytuły Masters dla Federera i Nestora z Mirnym

Polski debel Fyrstenberg – Matkowski przegrał w finale Masters z Nestorem i Mirnym 5:7, 3:6

Publikacja: 28.11.2011 00:01

Mariusz Fyrstenberg (z lewej) i Marcin Matkowski pierwszy raz zagrali w finale turnieju mistrzów

Mariusz Fyrstenberg (z lewej) i Marcin Matkowski pierwszy raz zagrali w finale turnieju mistrzów

Foto: AFP

W deblu liczy się doświadczenie – ta prawda kolejny raz została potwierdzona. Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski świetnie wiedzieli, jak grają rywale, znają moc returnów Daniela Nestora i wolejów Maksa Mirnego, ale w hali O2 po raz drugi w ciągu kilku dni nie byli w stanie zrobić z tej wiedzy użytku.

Białorusin i Kanadyjczyk są starsi od Polaków w sumie o 12 lat, wspólnie wygrali w Masters pierwszy raz, ale trudno porównywać ich osiągnięcia deblowe: Nestor wygrywał w 76 turniejach, Mirny w 40, a Fyrstenberg i Matkowski zwyciężali 11 razy, przegrali 20 finałów, licząc z tym ostatnim.

Polakom dość długo udawało się odbierać mocne serwisy Mirnego, radzili sobie także z nerwami, nawet pierwsi przełamali serwis rywali przy stanie 1:1, ale za chwilę stracili tę przewagę. Obie pary grały początkowo równie skutecznie, wydawało się, że tie-break jest nieuchronny, ale Nestor z Mirnym zagrali jak mistrzowie w najwłaściwszym momencie – prowadząc 6:5. Dwa świetne returny pod nogi Matkowskiego, pięknie wygrana wymiana wolejowa zakończona smeczem nie do obrony i pierwszy set został rozstrzygnięty.

Drugi był krótszy, przełamanie polskiego serwisu w połowie rozgrywki było zapowiedzią porażki. Przyszła szybciej, niż można było się spodziewać, widać było, że stres gra już swą złą rolę.

Polskiego zwycięstwa i związanych z nim nagród szkoda, ale i tak Matkowski z Fyrstenbergiem nie mogą narzekać na mijający rok. Pierwszy wielkoszlemowy finał w US Open i pierwszy finał w Masters to dużo więcej, niż można było się spodziewać po słabszych wynikach z początku sezonu. Trzeba też wierzyć w to, co mówią Polacy: w przyszłym roku będą walczyć o najważniejsze puchary – te wielkoszlemowe i może znów w Masters. Na razie muszą zadowolić się premią 140 tys. dolarów w Londynie i punktami rankingowymi potwierdzającymi ich pozycję wśród najlepszych na świecie. Do deblowej legendy Wojciecha Fibaka jeszcze trochę im brakuje.

Finał gry pojedynczej Roger Federer – Jo-Wilfried Tsonga stał się atrakcyjny dopiero wtedy, gdy Szwajcar, prowadząc 6:3 i 5:4, nagle przegrał własnego gema serwisowego do zera i pozwolił rywalowi na wyrównanie meczu. Uskrzydlony Francuz wygrał tie-breaka, w którym też był blisko porażki, ale nie dał się złamać. Emocje w decydującym secie trwały do stanu 3:3, ale Szwajcar nie popełnił błędu z poprzedniego seta i zwyciężył, już bez przygód, w całym meczu 6:3, 6:7 (6-8), 6:3.

Wygrał Masters po raz szósty, to osiągnięcie bez precedensu, wyprzedził Pete'a Samprasa i Ivana Lendla o jeden tytuł. Dla lubiących okrągłe rachunki też coś miał: 70. zwycięstwo w setnym w karierze finale turnieju ATP. Powrót na trzecie miejsce w rankingu na koniec 2011 roku, przed Andy'ego Murraya, zapewnił sobie już wcześniej. Nagroda finansowa dla mistrza w wysokości 1,63 mln dolarów też robi wrażenie.

Zwycięstwo Rogera Federera daje kolejną nadzieję dojrzałym tenisistom, tak samo jak sukces Nestora i Mirnego. Szwajcar został najstarszym zwycięzcą Masters.

GRA POJEDYNCZA

1/2 finału: R. Federer (Szwajcaria, 4)

– D. Ferrer (Hiszpania, 5) 7:5, 6:3; J.W. Tsonga (Francja, 6) – T. Berdych (Czechy, 7) 6:3, 7:5. Finał: Federer – Tsonga 6:3, 6:7 (6-8), 6:3.

DEBEL

1/2 finału: D. Nestor, M. Mirny (Kanada, Białoruś, 3) – B. Bryan, M. Bryan (USA, 1) 7:6 (8-6), 6:4; M. Fyrstenberg, M. Matkowski (Polska, 8) – M. Bhupathi, L. Paes (Indie, 4) 6:4, 4:6,

10-6. Finał: Nestor, Mirny – Fyrstenberg, Matkowski 7:5, 6:3.

Tenis
Australia da się lubić. Magdalena Fręch gra dalej
TENIS
Australian Open. Hurkacz szuka wersji 2.0. Takiego meczu dawno nie zagrał
Tenis
Australian Open. Trudna noc polskiego kibica, nadzieje były większe
Tenis
Australian Open. Iga Świątek zagrała trochę rocka, ale nie wszyscy to widzieli
Tenis
Maja Chwalińska. Tenisistka inna niż wszystkie