Siostry Radwańskie – Julia Goerges 4:0. Do trzech zwycięstw Urszuli Agnieszka dodała swoje – najbardziej efektowne: 6:1, 6:1 w niespełna godzinę.
Może działał na Niemkę syndrom pierwszego spotkania z Radwańską. Z Agnieszką gra się inaczej, trzeba znaleźć odpowiedni szablon gry, tylko nielicznym to się udaje. Goerges nie potrafiła. Nie jest tenisistką tak słabą, jak sugeruje wynik, lecz pomysł, by atakować z całej siły każdą piłkę, to za mało. Skończyło się polskim sprintem po gorącym jak rozżarzone węgle korcie Hinsense Arena.
– Miło, że córka oszczędziła mi sporo snu. Kluczem do wygranej było to, że od razu odebrała Niemce ochotę do gry. Patrzyłem na ten mecz z radością także dlatego, że w ostatnich spotkaniach Isia nie męczy się wiele, oszczędza energię na cały turniej i może śmiało myśleć o kolejnych sukcesach. Wiemy, że choć ma ogromne możliwości, to kilka maratonów odebrałoby jej taką szansę – mówi „Rz" Piotr Radwański.
Wielki mecz Agnieszki we wtorek. Z Wiktorią Azarenką znają się aż za dobrze. To samo pokolenie, podobne mocne wejście w świat zawodowy. W dorosłym tenisie lepszy bilans (6 zwycięstw na 9 spotkań) ma Białorusinka, trochę szybciej doszła na szczyty rankingu. Niedawno grały w półfinale w Sydney (1: 6, 6: 3, 6: 2 dla Wiktorii) i dobrze widać było zalety każdej z nich.
– Jestem optymistą. Mecz będzie na jednym z centralnych kortów, sądzę, że pomogą polscy kibice. Isia w pełni sił jest w stanie wygrać z Białorusinką. Jeśli zagra tak samo odważnie jak w pierwszym secie w Sydney, będzie dobrze – zapewnia ojciec Agnieszki.