Agnieszka Radwańska wygrała turniej w Miami

Radwańska – Szarapowa 7:5, 6:4 w finale w Miami. To zwycięstwo było jak obietnica sukcesów w Wielkim Szlemie

Publikacja: 02.04.2012 02:22

Agnieszka Radwańska

Agnieszka Radwańska

Foto: AFP

Na taki finał Agnieszki można było po cichu liczyć, ale głośno wypadało przypominać, że Masza to była liderka rankingu WTA, trzykrotna mistrzyni Wielkiego Szlema, że Floryda to jej prawdziwa ojczyzna i Rosjanka ma w arsenale tenisową broń o większej sile rażenia. Miała też lepsze wspomnienia z meczów z Radwańską. W sobotnie amerykańskie południe nie liczyła się jednak siła i przeszłość, ale obecna waleczność, opanowanie i wielkie umiejętności Polki.

Tak wygrywają mistrzynie niemalowane: sześć spotkań w Miami, wszystkie bez przegranego seta, do finału żaden mecz Agnieszki nie trwał dłużej niż godzina i 20 minut, w finale Polka nie oddała gema przy własnym podaniu.

Własny patent

– Nigdy nie będę serwować tak jak Maria, która jest jedną z najbardziej agresywnie grających zawodniczek. O punkty było bardzo ciężko, lecz skutecznie zmieniałam tempo wymian i cały czas szukałam nowych rozwiązań, jak uczył mnie ojciec. Walka była bardzo wyrównana, spotkanie rozstrzygnęło się w kilku piłkach, ale dzisiaj wszystko funkcjonowało tak, że nie mogę na nic narzekać – mówiła Radwańska.

Ojciec nie widział zwycięstwa córki. Piotr Radwański wyleciał z Miami w sobotę rano. – Przed finałem po prostu życzył mi świetnego meczu i poprosił o esemes z wynikiem – dodała Agnieszka.

Amerykańskich dziennikarzy interesowało, skąd u Polki pomysł na odbijanie piłek z głębokiego przysiadu, jedno z wielu skutecznych uderzeń w meczu z Szarapową. – To mój własny patent, nie wiem, kiedy zaczęłam tak robić, ale się przyzwyczaiłam. Nikt mi tego nie kazał, nawet tata. Może byłam zbyt leniwa, by się cofać, i zaczęłam robić te przysiady – wyjaśniała z uśmiechem Agnieszka.

Hingis i inne wzory

Maria Szarapowa umiała docenić mistrzynię z Krakowa.

– Agnieszka grała niezwykle pewnie, odbijała więcej piłek, niż mogłam się spodziewać, więc robiłam błędy. Niemal zawsze musiałam ją gonić, mogłam przegrać niemal każdy gem przy swoim podaniu. Miałam oczywiście szanse na przełamanie jej serwisu, lecz nie skorzystałam z nich. Gdy ona je miała, brała wszystkie. Mimo wszystko jestem zadowolona, że zagrałam po sześć meczów w Indian Wells i Miami. Pięknie byłoby wygrać, lecz czasem sprawy idą inną drogą – powiedziała Rosjanka.

Agnieszka z wielkim kryształowym pucharem, wśród tęczowych baniek mydlanych, na wypełnionym po brzegi 14-tysięcznym stadionie, jednym z tych, które tworzą historię tenisa w USA – to musiało zrobić wrażenie nawet na tych, którzy do tej pory rzadko zauważali wyjątkowy styl gry i osiągnięcia Polki.

Brytyjski „Guardian" stwierdził: „Agnieszka Radwańska pokazała prawdziwą klasę, zwyciężając rakietę nr 2 na świecie". Dziennikarz „New York Timesa" napisał to, co widzi większość kibiców tenisa w Polsce: „To fakt, że Radwańska, wygrywając od września czwarty turniej, udowodniła, że jest drugą tenisistką świata, że to jej dziś należy się miejsce zajmowane przez Szarapową, która przegrała w tym roku trzeci mecz o tytuł".

„Miami Herald", przypominając jak większość amerykańskich gazet pierwsze zwycięstwo Radwańskiej nad Szarapową w 2007 roku, podkreśla

podobieństwo gry Polki do znanego szwajcarskiego wzorca: „Maria trafiła na ścianę w postaci Radwańskiej, która nie uderzała tak mocno piłek jak ona, nie była tak agresywna, ale zwyczajnie nie pozwoliła jej rozwinąć skrzydeł. Radwańska prowadziła wymiany jak Martina Hingis, a konsekwentną grą kątową skutecznie wyprowadzała z równowagi Szarapową".

„Miami Herald" widzi też zmianę, jaką przeszła Agnieszka od 2007 roku: „Radwańska dojrzała. Nie nosi już bransoletek, nie opowiada o szczurach Flipie i Flapie. Jeśli coś w niej zostało z tamtego czasu, to tylko pasja robienia zakupów".

Ciąg dalszy nastąpi

Niedzielna wyprawa na zakupy to dla Agnieszki nagroda dodatkowa. Ta podstawowa za 9. zwycięstwo w 11. finale singlowego turnieju WTA to puchar i 712 tysięcy dolarów plus 6375 dol. za awans do drugiej rundy debla.

Po turnieju w Miami Polka zyskała 750 punktów netto do klasyfikacji WTA (rok temu zdobyła ich 250, teraz 1000), ale jej miejsca to nie zmieni, będzie czwarta, niecałe 400 punktów za Petrą Kvitovą, prawie tysiąc punktów przed Samanthą Stosur i Karoliną Woźniacką.

Na pytanie, co dalej, odpowiedź Polki brzmiała: – Do pierwszej trójki wciąż jest, mimo wszystko, daleko. Skoro jednak czuję się pewnie na korcie, gram bardzo dobrze, to jeśli utrzymam obecny poziom, mam nadzieję na kolejny awans już niedługo.

Tenisowa karawana jedzie od poniedziałku dalej. Siostry Radwańskie miały startować w Charleston, na amerykańskich kortach ziemnych. Agnieszka była rozstawiona z numerem 1. W niedzielę zrezygnowała, podając jako oficjalną przyczynę ból pleców. Fachowcy, wśród nich Wojciech Fibak, odradzali jej ten start. Cztery tygodnie pracy w Kalifornii i na Florydzie to duża dawka tenisa, trzeba odpocząć. Urszula zagra, w pierwszej rundzie zmierzy się z Czeszką Lucie Hradecką.

Aż do września, czyli do turnieju US Open, Radwańska będzie jeździła na turnieje z trenerem Wiktorowskim, w Krakowie pozostanie pod opieką ojca. Ten układ daje dobre owoce i strony na razie nie chcą go zmieniać.

W finale męskim w Miami grali Novak Djoković i Andy Murray. Serb obronił tytuł, wygrał na Florydzie już trzeci raz. Jednak wielkiej klasyki w tym meczu nie było. Djoković trochę nie taki mocny jak rok temu. Murray jeszcze nie taki, jakby chciał.

- Kobiety – finał: A. Radwańska (Polska, 5) – M. Szarapowa (Rosja, 2) 7:5, 6:4.

- Mężczyźni – 1/2 finału: N. Djoković (Serbia, 1) – J. Monaco (Argentyna, 21) 6:0, 7:6 (7-1). Finał: N. Djoković – A. Murray 6:1, 7:6 (7-4).

11 finałów Agnieszki Radwńskiej

2007 Sztokholm – zwycięstwo z W. Duszewiną (Rosja) 6:1, 6:1

2008 Pattaya – zwycięstwo z J. Craybas (USA) 6:1, 1:6, 7:6 (7-4)

2008 Stambuł – zwycięstwo z J. Dementiewą (Rosja) 6:3, 6:2

2008 Eastbourne – zwycięstwo z N. Pietrową (Rosja) 6:4, 6:7 (11-13), 6:4

2009 Pekin – porażka z S. Kuzniecową (Rosja) 2:6, 4:6

2010 San Diego – porażka z S. Kuzniecową (Rosja) 4:6, 7:6 (9-7), 3:6

2011 San Diego – zwycięstwo z W. Zwonariową (Rosja) 6:3, 6:4

2011 Tokio – zwycięstwo z W. Zwonariową (Rosja) 6:3, 6:2

2011 Pekin – zwycięstwo z A. Petkovic (Niemcy) 7:5, 0:6, 6:4

2012 Dubaj – zwycięstwo z J. Goerges (Niemcy) 7:5, 6:4

2012 Miami – zwycięstwo z M. Szarapową (Rosja) 7:5, 6:4

Opinie

Wojciech Fibak były mistrz polskiego tenisa, komentator

Trudno nie podziwiać Agnieszki za finał w Miami, zwłaszcza za to, że nie oddała Szarapowej ani jednego gema przy własnym serwisie i była tak spokojna, grając na oczach kilkunastu tysięcy ludzi na stadionie i kilku milionów przed telewizorami. To olbrzymi sukces, także tych, którzy przez lata ją wspierali: przede wszystkim rodziców i dziadków, ale także Polskiego Związku Tenisowego i sponsorów, zwłaszcza Ryszarda Krauzego. Widzę także swoją małą cegiełkę w tym dziele, bo przez lata przekonywałem wszystkich do talentu i możliwości młodej tenisistki. Agnieszka udowodniła sobie i innym, że może już wygrywać największe imprezy. Oczywiście to nie będzie łatwa droga. Pojawią się znaki zapytania i problemy: wzrost popularności, setki wywiadów, propozycji reklamowych, startów pokazowych. Trzeba uważać także na ten aspekt kariery. Najbliższy czas też może być trudny. Gra na kortach ziemnych wymaga dużej siły, to nie jest nawierzchnia Agnieszki. Przede wszystkim podczas turnieju Roland Garros w Paryżu rywalki będą chciały ją pokonać, pokazać, że są równie mocne.     —k.r.

Tomasz Wiktorowski trener PZT i Agnieszki Radwańskiej

Finał był dla Agnieszki bardzo dobry, nawet świetny. Do perfekcji brakło tylko trochę lepszej skuteczności przy pierwszym serwisie. Niczego nie można jej zarzucić, jeśli chodzi o poruszanie się po korcie, waleczność, trzymanie się linii końcowej. Agnieszka nie dała się za nią zepchnąć, tak jak większość zawodniczek grających z Szarapową, wytrzymała do końca kilka ważnych wymian, zagrała kilka bolesnych kontr. Na dobrą sprawę Agnieszka pobiła Szarapową z głębi kortu, czyli w strefie, w której Rosjanka czuje się najlepiej. Oprócz długich piłek skuteczną bronią był slajs i skróty. Sukcesy Agnieszki to skutek tego, co robiła przez ostatnie lata. Nabrała więcej pewności i doświadczenia, realizowała plan spokojnie, krok po kroku. W tenisie wszystko trzeba robić we właściwym rytmie, bez przyspieszania na siłę. Agnieszka i Urszula mają budowę bardziej delikatną niż większość zawodniczek z czołówki. Nie można ich więc zagonić na siłownię i kazać podnosić po 200 kilogramów, bo tego nie wytrzymają. Można powiedzieć, że właściwy czas Agnieszki nadszedł, a Uli nadchodzi.     —pap

Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu