Argentyńczyk nigdy nie był wzorem sportowych manier, ale tym razem przekroczył wszelkie granice. Po przegranej piłce w drugim secie finału turnieju w Queen's Clubie wyładował frustrację, kopiąc planszę reklamową ustawioną przed krzesełkiem sędziego liniowego.
Uderzenie było tak silne, że sędzia Andrew McDougall został mocno zraniony w goleń. Polała się krew, sporą ranę musiała opatrzyć służba medyczna turnieju i załoga dyżurnego ambulansu.
Fergus Murphy, sędzia na stołku, nie miał wątpliwości, że Nalbandianowi należy się dyskwalifikacja za niesportowe zachowanie, i przyznał zwycięstwo Chorwatowi Marinowi Ciliciowi.
Chwilę po swej akcji David Nalbandian mógł wytłumaczyć się publiczności i poszkodowanemu. – Przykro mi bardzo, ale czasami tak się dzieje. Czasami złościsz się i nie panujesz nad sobą. Zgadzam się, że popełniłem błąd, lecz my, tenisiści, czujemy ogromną presję. Jest wiele przepisów ATP, ale działają tylko w jedną stronę, kiedy my coś zrobimy nie tak. Kiedy działacze nie mają racji, nic się nie dzieje – mówił.
– Chyba nie widziałam nigdy bardziej brutalnego ataku. To był przypadek, ale wiedzieliśmy, że Nalbandian ma ognisty charakter, i znów to pokazał. Pomyśleliśmy, że byłoby miło dać mu szansę przeprosin, zamiast tego on wytoczył całkiem inne działa – powiedziała Sue Barker, komentatorka BBC Sport.