Zaklinacz trawy

Dziś Agnieszka Radwańska spotka się z Magdaleną Rybarikovą

Publikacja: 25.06.2012 02:02

Kwiaty w kolorze bieli i purpury kwitną pięknie, nieskazitelnie zielona trawa czeka przycięta do przepisowych 8 milimetrów. Na niektórych kortach widać trenujących mistrzów, ale ten przywilej mają tylko nieliczni, tacy jak sześciokrotny zwycięzca Roger Federer. Pozostali ćwiczą na kortach treningowych lub w hali na zielonej pluszowej wykładzinie, kolejka jest duża, czasu mało.

Turniej widać w mieście. Żadnych olimpijskich akcentów, wyłącznie barwy sławnego klubu na ulicznych latarniach, napisy Wimbledon 2012 i niedaleko za stacją metra Southfields, na ulicy prowadzącej do świątyni tenisa, metalowe bramki na chodniku – dla tych, którzy w nocy będą stać w  kolejce po bilety.

Pierwszych chętnych już widać. Mimo mżawki ktoś zabiera się do rozkładania namiotu, ktoś wyjmuje z plecaka śpiwór. W tym roku działacze dodali jeszcze czekającym jakieś

200 metrów chodnika chronionego plastikowym dachem. Rozwiązanie świetne, ale tylko dla tych, który mają blisko do kas. Żeby nie było za pięknie, za każdy rozłożony namiot służby kolejkowe pobiorą 5 funtów, na cele charytatywne.

Jeśli gdzieś czuć oddech igrzysk, to tylko w działaniach ochroniarzy. Rewizja przy wejściu – to normalne, rewizja przy wyjściu – to tegoroczna nowość. Widać też emocje kończącego się turnieju Euro. Anglicy jak Polacy mają pociąg do oflagowania samochodów i okien w odpowiednich barwach.

Miejskie lisy

Igrzyska przeminą, Wimbledon pozostanie. Główne korty otoczone są od kilku tygodni metalowymi zasiekami pod prądem, ale raczej nie chodzi o bezpieczeństwo samych obiektów, tylko o ochronę trawy przed nowym przekleństwem Londynu – miejskimi lisami (zwłaszcza ich moczem). Z tego samego powodu między kortami maszerują patrole z psami i straszą zwierzynę. Od góry Wimbledon chroni pożyczony z lotniska jastrząb Rufus. Trzy razy w tygodniu przekonuje  gołębie, że to dla nich niebezpieczne miejsce, ale ta walka nie jest do końca wygrana.

Igrzyskami przejmuje się najbardziej kierownik zespołu dbającego o trawę, który będzie miał po turnieju tylko

20 dni, by doprowadzić obiekt do ponownego użytku. Nazywa się Eddie Seaward i świetnie pamięta czasy, gdy strzygł i polewał murawę przed meczami Stefana Edberga i Steffi Graf. Brytyjskie media nazywają go zaklinaczem trawy.

Kłopot z dyskiem

Pan Seaward czuje się odpowiedzialny nie tylko za wysokość trawników i uzupełnienie uszkodzeń po butach i piłkach, ale także za kolor kortów. Mierzy poziom azotu w źdźbłach (za dużo azotu – trwa jest za jasna i za śliska) i nawet, to nie żart, liczy źdźbła na powierzchni centymetra kwadratowego. Ma pod opieką 19 kortów turniejowych i 22 treningowe. Pomocą służą mu naukowcy z Instytutu Badań Trawy Sportowej w Yorkshire i to oni opracowali tegoroczną (sprawdzoną także rok temu) mieszankę: 100 procent trawy łączącej szczepy Jessica, Pontiac i Melbourne.

Brytyjczyk nie liczy przesadnie na to, że ktoś z Wysp wygra wreszcie turniej singlowy. Fred Perry (ostatnie zwycięstwo w 1936 roku) ma pomnik, Virginia Wade (wygrała w 1977) ma popiersie i na razie chyba tak zostanie, choć Andy Murray twardo odrzuca opinie, że jest za słaby, by dać rodakom  powód do tenisowej dumy. Ostatnie zarzuty, po porażce Szkota w Queen's Clubie, były takie, że Murray to hipochondryk. – Naprawdę od tygodni bolą mnie plecy. Mam kłopoty z dyskiem. Muszę brać zastrzyki. Mogę pokazać zdjęcia ośmiocalowych igieł, jakie wbijano mi w kręgosłup – mówił zdenerwowany.

Zdecydowanie więcej podziwu budzi wielka trójka: Novak Djoković, Rafael Nadal i Roger Federer. Tim Henman twierdzi, że jeśli turniej będzie deszczowy, to wygra Szwajcar. Teoria Henmana zbudowana jest wokół faktu, że Federer to mistrz gry w hali, deszcz oznacza zamianę kortu centralnego w obiekt zamknięty, a więc szansę na wyrównanie rekordu Pete'a Samprasa – siedem tytułów w Londynie.

Pozostała dwójka też ma swoich licznych zwolenników. Djoković – jako obrońca tytułu, mistrz dyscypliny i odporności w każdych warunkach. Nadal – mistrz walki, który musi wylać na korcie więcej potu od wielkich rywali. Wujek Toni mówi: – Dałem mu dwie drogi do wyboru: zadowolić się tym, co ma, oraz drogę cierpienia. Wybrał tę drugą.

Na  turniej kobiecy patrzy się nieco inaczej. To połączenie adoracji sportowego talentu i uroku uczestniczek. To nie przypadek, że Anna Kurnikowa miała tu takie wzięcie, choć w tenisa grała średnio skutecznie. Dziś naturalną następczynią Anny K. jest Maria Szarapowa, tym bardziej że rok ma dobry (zamknęła w Paryżu tzw. szlem kariery, czyli wygrała każdy z turniejów Wielkiego Szlema).

Oczywiście technika wolejowania i siła serwisu na trawie też się liczy, a także wszechstronność, którą przypisać można jeszcze kilku innym tenisistkom. Jest wśród nich Wiktoria Azarenka, jest Petra Kvitova, ale na powtórkę jej wygranej z 2011 roku się  nie zanosi. Czeszka przyznała, że wolała życie, które prowadziła przed zwycięstwem w Londynie, że ciężar sukcesu okazał się zaskakująco duży i ma problemy z jego udźwignięciem.

Wskazuje się wciąż na siłę sióstr Williams, ale po raz pierwszy widać, że Amerykanki nie mają już zbyt wiele energii sprzed lat.

Wimbledon 2012 wedle zwyczaju otworzy na korcie centralnym o 14 czasu polskiego obrońca tytułu Novak Djoković i jego rywal Nikołaj Dawydienko. Pierwszy punkt turnieju zdobędzie jednak ktoś inny, nie można wykluczyć, że Agnieszka Radwańska, która zmierzy się na korcie nr 2 już o 12.30 ze Słowaczką Magdaleną Rybarikową.

Może padać

Grały w czasach juniorskich, w dorosłej rywalizacji Polka prowadzi 2-1 i trudno nie stawiać na tenisistkę nr 3 na świecie, nawet jeśli jej forma jest sprawą nieco tajemniczą. Trochę obaw po porażce w Eastbourne można jednak rozwiać, Radwańska podczas ostatnich treningów w Londynie nie wyglądała ani na przemęczoną, ani niepewną swych sił.

Do akcji pierwszego dnia ruszą także Sandra Zaniewska, zagra drugi mecz na korcie nr 10 z Chinką Shuai Peng (nr 30) i Jerzy Janowicz z Simone Bolellim, chwilę po koleżance.

Prognoza pogody z reguły dokładna mówi o deszczach i wiatrach nękających Londyn do końca czerwca. W lipcu ma być podobnie. Wimbledońscy działacze nie poddają się pesymizmowi – już trzeci rok mają dach nad kortem centralnym.

Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?