Jesień w Azji, akt drugi

Agnieszka Radwańska przegrała z Rosjanką Nadią Pietrową finałowy mecz turnieju w Tokio i pojechała do Pekinu bronić kolejnego tytułu

Aktualizacja: 01.10.2012 02:09 Publikacja: 01.10.2012 02:09

Agnieszka Radwańska dobrze gra w Azji, jej awans do światowej elity zaczął się od ubiegłorocznych zw

Agnieszka Radwańska dobrze gra w Azji, jej awans do światowej elity zaczął się od ubiegłorocznych zwycięstw w Tokio i Pekinie

Foto: AFP

Po finale w stolicy Japonii, przegranym z Pietrową 0:6, 6:1, 3:6, Polka mówiła, że czuje się zawiedziona, że bardzo chciała powtórki radości z ubiegłego roku, ale siła serwisu i returnu Rosjanki okazała się zbyt wielka.

Tej ostatniej porażki nie ma jednak sensu długo roztrząsać, gdyż zyski z Tokio okazały się wcale duże: trzecie miejsce na świecie obronione, premia finansowa (192 tys. dol.) solidna, bilans roku wciąż dobry (trzy tytuły, finał Wimbledonu i kilka półfinałów), forma przed Masters nie najgorsza.

W Pekinie też nie musi być źle, choć los okazał się trochę złośliwy i tak ustawił drabinkę, że z Pietrową Radwańska może zagrać już w ćwierćfinale. Jeśli z optymizmem patrzeć dalej, to w półfinale mogą czekać Maria Szarapowa, Karolina Woźniacka lub Andżelika Kerber. Na razie jednak Polka w drugiej rundzie spotka się z Chinką Shuai Zhang (144. WTA), która skorzystała z dobrodziejstwa dzikiej karty. Z tą rywalką Agnieszka nigdy nie grała.

Turniej w stolicy Chin ma etykietę Premier Mandatory i pulę ponad 4,8 mln dol., równolegle rozgrywany jest także duży turniej ATP z pulą ponad 2,2 mln dol. z Novakiem Djokoviciem jako liderem stawki. Ambicje Chińczyków, by doganiać Wielkiego Szlema, widać wyraźnie. Poważny problem stanowi jedynie termin, gdyż tenisiści są jesienią zmęczeni, jedni leczą kontuzje, inni chętniej szykowaliby się spokojnie do Masters, a nie lecieli do Chin. Pieniądze robią jednak swoje i kto zdrów – gra w Pekinie.

Agnieszka nie musi walczyć pod wielką presją. Zdobycze z Nowego Jorku i Tokio dały jej pewność, że nawet jeśli szybko odpadnie, to nie spadnie niżej niż na czwarte miejsce na świecie, wyprzedzić ją może tylko Serena Williams. Nie troszczy się także o wyścig do Stambułu, ma pewne miejsce w mistrzostwach WTA.

W stolicy Chin zapewne dojdą kolejne rywalki, w kolejności rankingowej największe szanse mają Petra Kvitova, Andżelika Kerber i Sara Errani. Tak naprawdę walka toczy się o ósme miejsce, na które mogą awansować Na Li, Sam Stosur, Marion Bartoli i jeszcze Karolina Woźniacka, ale ona musi celować w chiński tytuł i jeszcze coś dołożyć w pozostających do końca sezonu turniejach w Moskwie, Linzu, Osace lub Luksemburgu.

Turniej kobiecy w Pekinie zaczął się już w sobotę, cztery półfinalistki z Tokio dostały wolny los w pierwszej rundzie, to jedna z form zachęty do przyjazdu – nawet najwyżej rozstawione, jeśli słabiej zagrały w Japonii, takiego przywileju nie mają.

Żadne zachęty nie podziałały i w stolicy Chin nie ma sióstr Williams. Zwłaszcza nieobecność Sereny robi różnicę, ale mistrzyni US Open i mistrzyni olimpijska od ostatniego sukcesu w Wielkim Szlemie nie bardzo ma ochotę na grę w tenisa. Przyczyna przekazana kibicom na Facebooku brzmi: grypa to nie jest zabawna sprawa.

W tę grypę oficjalnie wszyscy muszą uwierzyć, nieoficjalnie lepiej popatrzeć na zdjęcia tenisistki z nowym przyjacielem, Patrickiem Mouratoglu, właścicielem znanej akademii tenisowej pod Paryżem. Para w zeszłym tygodniu była obserwowana na tygodniu mody w Mediolanie, wydawała się cieszyć małymi wspólnymi wakacjami i nie myśleć zbyt wiele o innych obowiązkach.

Venus Williams przedstawiła w WTA zwolnienie z powodu kontuzji pleców. Ta przyczyna wydaje się nieco bardziej prawdopodobna, gdyż starsza z sióstr odbijała piłki – uczestniczyła w popularnych w USA rozgrywkach drużynowych World Team Tour. Reprezentowała z Anastazją Rodionową i Leanderem Paesem zespół z Waszyngtonu i nawet zdobyła z nimi tytuł mistrzowski.

Główną gwiazdą może być w tej sytuacji Na Li, która tego lata wydała biografię pt. „Duzi Shang Chang" (co znaczy „Grając sama") i od tego czasu sporo podróżuje po Chinach, promując książkę. Opis pełnej wybojów drogi do pierwszego tytułu wielkoszlemowego podoba się rodakom. Bestsseller w skali chińskiej znaczy więcej niż gdzie indziej. W czasie pierwszej krótkiej sesji autografowej w stolicy podpisała 2000 egzemplarzy, chętni stali w kolejce od 2 w nocy.

Pekin. Turniej WTA (4,83 mln dol.).

I runda: R. Oprandi (Włochy) – U. Radwańska (Polska) 7:5, 6:2.

Debel – I runda: W. Duszewina, A. Rosolska (Rosja, Polska) – T. Babos, M. Minella (Węgry, Luksemburg) 6:2, 6:2; S. Hsieh, A. Medina Garrigues (Tajwan, Hiszpania) – C. Dellaqua, K. Jans-Ignacik (Australia, Polska) 6:1, 6:1.

Pekin. Turniej ATP (2,205 mln dol.). Kwalifikacje – I runda: M. Ilhan (Turcja) – Ł. Kubot (Polska) 6:2, 6:4.

Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?