Nie ma łatwych meczów
Z polskiej perspektywy turniej mistrzyń jest interesujący, bo znów zagra w nim Agnieszka Radwańska. Doświadczenie stawia ją nawet w pierwszej czwórce, za Sereną Williams (7. start) i Marią Szarapową (6.). Tak samo jak Polka, czwarty raz pojawi się wśród elity Wiktoria Azarenka.
Bilans spotkań tenisistki z Krakowa w trzech poprzednich mistrzostwach wygląda zachęcająco: w 2008 roku pierwszy mecz w roli rezerwowej i od razu zwycięstwo nad Swietłaną Kuzniecową, rok później powtórka – ponowne wejście z rezerw, pamiętna, pełna dramatyzmu wygrana z Azarenką 4:6, 7:5, 4:1 i krecz rywalki. Potem była przerwa, ale w 2011 roku Radwańska grała już jako pełnoprawna uczestniczka Masters (numer 8), w grupie pokonała Wierę Zwonariową, przegrała z Karoliną Woźniacką i Petrą Kvitovą, o braku awansu do półfinału zadecydował tylko gorszy od duńskiej przyjaciółki bilans setów.
Za czwartym razem może się uda, choć na razie nikt tego głośno nie powie. Radwańska, jak wszystkie uczestniczki, od tygodnia szlifowała nietypowe korty w Stambule, a podczas oficjalnych spotkań powtarzała za innymi: – To jest osiem najlepszych tenisistek świata, nie ma więc łatwych grup i łatwych meczów. Mogę mieć tylko nadzieję, że dobrze zagram.
Gdyby opierać się tylko na statystyce, to Polka miałaby gwarantowane przynajmniej jedno zwycięstwo grupowe – nad Sarą Errani (ich bilans to 5-1 dla Agnieszki), porównania z Szarapową (2-7) i Petrą Kvitovą (0-3) wyglądają znacznie gorzej. Być może kluczem do awansu będzie już dzisiejszy mecz otwarcia z Czeszką.
Kvitova, przy wszystkich tenisowych zaletach, nie przypomina obecnie mistrzyni Wimbledonu i mistrzyni Masters z 2011 roku. Kontuzje i choroby trochę zatrzymały jej rozwój. W 2012 roku Polka z nią nie grała, więc trudno o rzetelne porównania, ale bilans spotkań Petry w turniejach WTA (45 zwycięstw, 15 porażek), dwa tegoroczne tytuły (Montreal i New Haven) oraz dwa wielkoszlemowe półfinały w Australii i Francji, a nawet leworęczność rywalki nie powinny przestraszyć Agnieszki.
Walka o rząd dusz
Kibicując Radwańskiej, nie można nie zauważyć, że świat najbardziej interesuje rywalizacja liderki światowego rankingu Wiktorii Azarenki z Sereną Williams. Amerykanka przyjechała do Stambułu z tytułami Wielkiego Szlema zdobytymi w Wimbledonie i Nowym Jorku, ze złotym medalem olimpijskim z Londynu, ale i tak w tym sezonie nie zakończy roku jako nr 1 na świecie. Grała za rzadko, po US Open też nie chciała zbierać punktów, więc pozbawiła się rachunkowej szansy wyprzedzenia Białorusinki.