Rz: Ma pani odczucie, że grała słabo, czy raczej, że rywalka miała więcej argumentów w ataku?
Agnieszka Radwańska:
Mecz był wyrównany, nie mogę sobie zarzucać, że grałam źle, raczej bolało to, że uciekło mi kilka ważnych piłek. Na Li nie pozwalała mi atakować, grała długą piłką i czasami spychała do obrony. Miała dobry dzień, ale szkoda pierwszego seta, gdybym wygrała, wiele mogłoby się zmienić. W sumie to był niezły mecz, ale wynik nie taki jak trzeba.
Właśnie długa piłka Na Li nie pozwoliła pani na narzucenie własnego stylu gry?
Tak. Od początku zostałam odepchnięta od kortu, byłam krok za daleko, by atakować. Także troszkę za dużo grałam przez środek siatki i Chinka od razu mogła rządzić.