Królowa jest tylko jedna

Finał turnieju w Miami jest dziś wizytówką siły kobiecego tenisa. Serena Williams – Maria Szarapowa w sobotę o 16.30

Aktualizacja: 29.03.2013 11:48 Publikacja: 29.03.2013 11:41

Serena Williams

Serena Williams

Foto: AFP

Obie w półfinałach oddały rywalkom tylko po trzy gemy, obie mają silne argumenty, by myśleć o zwycięstwie. Na taki finał czekała publiczność na Florydzie, którą trochę zawiodły sławy męskiego tenisa – wielcy nieobecni Roger Federer i Rafael Nadal oraz wyeliminowany Novak Djoković.

Historia jest za Amerykanką. Statystyka też. W dodatku mieszkanka Palm Beach Gardens może uważać turniej w Miami/Key Biscayne za imprezę niemal przydomową – na korty ma jakieś 140 km na południe dobrą stanową drogą, czyli 1,5 godziny jazdy jeśli nie ma korków. Przyjaciele i rodzina też mają blisko, zresztą tata Richard Williams nie przegapił okazji, by pokazać światu nowego przyrodniego starszych córek. – Muszę grać tu dobrze, nie mogę ich zawieść – mówiła Serena.

Na razie wszystko idzie  niemal perfekcyjnie. Poprawiony do stanu 60-7 stary rekord zwycięstw Steffi Graf (59-6), szansa na 6. tytuł w tym samym turnieju i niemal równorzędne miejsce obok największych mistrzyń rakiety. I jeszcze ważna sprawa: zdrowie dopisuje.

Bilans gier z Szarapową też Serena ma piękny: 11 zwycięstw w 13 meczach. Te dwa zwycięstwa Rosjanki pochodzą z 2004 roku. Porównania z ostatnich lat są jeszcze bardziej wymowne: 10 kolejnych zwycięstw, ostatni wygrany set Rosjanki – w 2008 roku w Charleston. Serena Williams może śmiało mówić: – Kocham z nią grać. Zawsze tworzymy świetne widowisko.

Maria Szarapowa jeszcze nigdy nie wygrała w Miami, przegrała cztery finały, zawsze z inną rywalką: w 2005 roku z Kim Clijsters, w 2006 ze Swietłaną Kuzniecową, w 2011 z Wiktorią Azarenką i rok temu z Agnieszką Radwańską. Do pięciu razy sztuka?

– Serena jest niezwykłą atletką. Ma mnóstwo siły i wiary w siebie. Jeśli zagram słabiej tylko gema czy dwa, ona to wykorzysta. Umie wykorzystać każdą przewagę – mówiła ostrożnie Rosjanka po półfinale. Ma jednak parę argumentów. Od 11 meczów nie przegrała nawet seta, jest mistrzynią z Indian Wells. Po dość słabym ćwierćfinale (57 tzw. błędów niewymuszonych i 13 serwisowych) umiała się poprawić (10 błędów z Jeleną Janković przy 88 zdobytych punktach, tylko 3 błędy serwisowe). Dochodzi też motywacja innej natury: Szarapowa potrafiła wygrać każdy z turniejów Wielkiego Szlema, więc brak sukcesu w Miami po prostu doskwiera. – Do tego dodam, że kocham to miasto. Było pierwsze, jakie zobaczyłam, gdy jako mała dziewczynka przyleciałam do USA – przypomniała. Zwyciężyć w Key Biscayne to i dla niej przepustka do historii tenisa: wcześniej dwa wielkie amerykańskie turnieje potrafiły jeden po drugim wygrać tylko Graf w 1994 i 1996 oraz Clijsters w 2005.

– Wygrać w Kalifornii, w parę dni odpocząć na tyle, by dostać się do finału na Florydzie - parę lat temu nie dałaby rady fizycznie, dziś już to potrafię. Z tego też jestem dumna – mówiła Rosjanka. Trzeba to napisać: kobiecy tenis ma dziś wielką trójkę, dwie z niej grają w sobotnim finale, a królowa może być tylko jedna.

Tenis
Tenisiści mają żyć godnie. Wielka reforma w świecie tenisa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Tenis
Iga Świątek traci punkty w rankingu WTA, choć sezon się skończył
Tenis
Tenisowe ostatki. Maja Chwalińska kończy rok zwycięstwami
Tenis
Iga Świątek ogłosiła zmiany w sztabie. Koniec czteroletniej współpracy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Tenis
Kim w sztabie Huberta Hurkacza będzie Ivan Lendl, a kim Nicolás Massú?