Teraz baraż: trzeba mieć szczęście

Tenis | Polacy pokonali w Zielonej Górze RPA 3:1 i do grupy światowej w 2014 roku został im tylko jeden krok. Muszą wygrać mecz 13–15 września.

Publikacja: 08.04.2013 00:44

Jerzy Janowicz na ramionach kolegów. Mają mu za co dziękować – zdobył decydujący punkt

Jerzy Janowicz na ramionach kolegów. Mają mu za co dziękować – zdobył decydujący punkt

Foto: Rzeczpospolita, Lech Muszyński Lech Muszyński

Dwa punkty Jerzego Janowicza, jeden deblistów Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego i marzenie o grupie światowej zostało podtrzymane, choć mecz z RPA wcale nie przeszedł szybko, gładko i przyjemnie.

Remis po piątku, kontuzja Łukasza Kubota, przeziębienie Janowicza, ambicja nieznanych tenisistów z Afryki Południowej oraz doświadczenie kapitana gości Johna-Laffnie de Jagera – wszystko złożyło się na to, że nawet po sobocie i przy prowadzeniu 2:1 Polacy nie byli pewni awansu.

Baliśmy się do końca, bo pierwszy niedzielny singiel Jerzego Janowicza z Ruanem Roelofsem zaczął się od straty seta przez najlepszego z Polaków, dopiero trzy pozostałe sety potoczyły się tak, jak kazał ranking. Piątego meczu nie grano, od 2011 roku regulamin dopuszcza taką możliwość, jeśli czwarte rozstrzygające spotkanie trwało co najmniej 4 sety.

Losowanie w środę

Kapitan De Jager przyznał, że chciał oszczędzić siły lidera, Rika de Voesta, na niedzielę, ale kontuzja Ravena Klaasena zmusiła go do zmiany koncepcji i żonglowania składem. Dla kapitana RPA kluczowy był przegrany debel. Po porażce, bardzo honorowej, De Jager wiedział, że trzy mecze dla De Voesta dzień po dniu – to za dużo. Informacja o bólu pleców najstarszego tenisisty gości nie była tylko taktycznym wybiegiem.

Polacy czekają teraz na środowe losowanie. Szansa jest, ale trzeba mieć szczęście, by nie trafić na Hiszpanię lub Szwajcarię, choć tak naprawdę słabych już nie ma, ale lepiej jeśli Janowicz i koledzy trafią na Belgię, Niemcy, Austrię lub Izrael.

Brawo Rosol

W ćwierćfinałach grupy światowej pierwsi z awansu cieszyli się Czesi. Pokonali Kazachstan 3:1 na wyjeździe. Grali w Astanie, na kortach ziemnych ułożonych w hali.

Zadanie obrońców tytułu nie wyglądało na bardzo trudne, ale bez Tomasa Berdycha i z ledwo wyleczonym po kontuzji szyi Radkiem Stepankiem musieli liczyć na rezerwy. Bohaterem ekipy został zatem Lukas Rosol (63. ATP), którego świat poznał rok temu, gdy w Wimbledonie pokonał Rafaela Nadala.

Czech wygrał oba single, ten decydujący w niedzielę, z Jewgienijem Korolewem, po ponad trzech godzinach gry. Jeszcze jeden punkt dał drużynie w piątek Jan Hajek, ale niespodziewanie zawiódł debel Stepanek – Hajek i emocje trwały do niedzieli.

Czesi już czwarty raz w ostatnich pięciu latach awansują do półfinału grupy światowej. Przed załogą kapitana Jaroslava Navratila mecz  u siebie z Argentyną lub na wyjeździe z Francją (w chwili zamykania tego wydania „Rz" mecz trwał, podobnie jak pozostałe trzy spotkania).

Rosol mówił, że dla tego sukcesu warto było podróżować 23 godziny z challengera na Gwadelupie i poczuć się jak prawdziwy lider drużyny. – Nigdy wcześniej w jeden weekend nie zdobyłem dwóch punktów dla swego kraju w Pucharze Davisa. Tomas Berdych to robił i teraz wreszcie wiem, co to znaczy – mówił z dumą. Podobnie jak w Zielonej Górze kapitanowie ustalili, że piątego spotkania o nic – nie będzie.

W meczach w Ameryce Północnej po deblach prowadzenie objęli Kanadyjczycy (z Włochami) i Serbowie (z USA). W obu przypadkach deble były niezwykłe: pięciosetowe i zakończone wynikiem 15:13. Takiego napięcia nie wytrzymali nawet bracia Bryanowie.

Grupa I strefy euroafrykańskiej – II runda:

• Polska – RPA 3:1. J. Janowicz – J. Andersen 6:4, 6:3, 6:3; Ł. Kubot – R. de Voest 3:6, 7:6 (7-3), 5:7, 4:6; M. Fyrstenberg, M. Matkowski – Andersen, De Voest 7:5, 7:6 (7-2), 7:5; Janowicz – R. Roelofse 4:6, 6:3, 6:1, 6:1.

Grupa Światowa – 1/4 finału:

• Kazachstan – Czechy 1:3. M. Kukuszkin – J. Hajek 3:6, 2:6, 4:6; A. Gołubiew – L. Rosol 6:4, 4:6, 2:6, 6:7 (6-8); J. Szukin, Gołubiew – R. Stepanek, Hajek 7:6 (7-2), 6:4, 6:3; J. Korolew – Rosol 6:7 (5-7), 7:6 (7-2), 6:7 (5-7), 2:6.

• Argentyna – Francja 2:2. C. Berlocq – J. W. Tsonga 6:4, 2:6, 3:6, 7:5, 2:6; J. Monaco – G. Simon 7:6 (7-2), 6:2, 6:4; D. Nalbandian, H. Zeballos – J. Benneteau, M. Llodra 3:6, 7:6 (7-3), 7:5, 6:3; Monaco – Tsonga 3:6, 3:6, 0:6.

• USA – Serbia 1:2. J. Isner – N. Djoković 6:7 (5-7), 2:6, 5:7; S. Querrey – V. Troicki 7:6 (7-1), 3:6, 4:6, 6:1, 6:4; B. Bryan, M. Bryan – I. Bozoljac, N. Zimonjić 6:7 (5-7), 6:7 (1-7) 7:5, 6:4, 13:15.

• Kanada – Włochy 2:1. V. Pospisil – A. Seppi 7:5, 6:4, 4:6, 3:6, 3:6; M. Raonic – F. Fognini 6:4, 7:6 (7-4), 7:5; D. Nestor, Pospisil – D. Bracciali, Fognini 6:3, 6:4, 3:6, 3:6, 15:13.

Turniej WTA w Charleston (796 tys. dol.). 1/2 finału: S. Williams (USA, 1) – V. Williams (USA) 6:1, 6:2; J. Janković (Serbia, 9) – S. Voegele (Szwajcaria) 6:4, 6:7 (6-8), 6:2.

Turniej WTA w Monterrey (235 tys. dol.). 1/4 finału: M. Kirilenko (Rosja, 3) – U. Radwańska (Polska, 7) 6:1, 6:4. 1/2 finału: A. Kerber (Niemcy, 1) – Kirilenko 6:4, 2:6, 6:2; A. Pawliuczenkowa (Rosja, 5) – M. Niculescu (Rumunia) 3:6, 6:2, 6:4.

Dwa punkty Jerzego Janowicza, jeden deblistów Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego i marzenie o grupie światowej zostało podtrzymane, choć mecz z RPA wcale nie przeszedł szybko, gładko i przyjemnie.

Remis po piątku, kontuzja Łukasza Kubota, przeziębienie Janowicza, ambicja nieznanych tenisistów z Afryki Południowej oraz doświadczenie kapitana gości Johna-Laffnie de Jagera – wszystko złożyło się na to, że nawet po sobocie i przy prowadzeniu 2:1 Polacy nie byli pewni awansu.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?