Samolot Rolanda

W niedzielę zaczyna się turniej Roland Garros. Agnieszka Radwańska i Jerzy Janowicz to nasi najważniejsi ludzie w Paryżu.

Publikacja: 25.05.2013 01:15

Samolot Rolanda

Foto: ROL

Ona jest od dawna jedną z najlepszych tenisistek świata, ale tegoroczną wiosnę na kortach ziemnych musi spisać na straty. W wywiadach nie ukrywa, że śni się jej już wimbledońska trawa. On świeżo po wspaniałych meczach w Rzymie uważany jest za gracza, który wkrótce awansuje do czołowej dziesiątki rankingu ATP.

Jedno jest pewne: Janowicz nie musi obawiać się, że w Paryżu przemknie niezauważony, bo nigdzie poza Polską kibice tenisa nie znają go tak dobrze. Pierwszy krok w drodze po sławę zrobił przecież w hali Bercy, a teraz w Rzymie pokonał Francuzów Jo-Wilfrieda Tsongę i Richarda Gasqueta.

Radwańska przed sezonem mówiła śmiało: dla kogoś, kto był w ubiegłym roku tak blisko pozycji nr 1 w rankingu WTA, cel może być tylko jeden – tenisowy tron. Początek sezonu nie wskazuje, by plan ten miał szanse realizacji, ale czas decydującej próby właśnie nadchodzi – najpierw Roland Garros, a potem Wimbledon.

Oczywiście Agnieszka Radwańska i Janowicz to nie cała polska obecność w Paryżu. Urszula Radwańska i Łukasz Kubot również zagrają w turnieju głównym, ale ten ostatni po świetnym występie przeciwko Słowenii w Pucharze Davisa przeżywa zapaść formy. Wypadł z czołowej setki rankingu ATP i jeśli nie zacznie grać lepiej, nadzieje na grupę światową (mecz z Australią we wrześniu w Warszawie na korcie ziemnym) możemy porzucić. Tym bardziej  że źle gra także nasz firmowy debel Mariusz Fyrstenberg – Marcin Matkowski.

Lider światowego rankingu Novak Djoković jeszcze nigdy w Paryżu nie wygrał (rok temu był w finale) i trudno mu się dziwić, że chce to zmienić, bo ci, którzy zwyciężali w Melbourne, Paryżu, Londynie i Nowym Jorku, przechodzą do historii. Z grających dziś udało się to tylko Rogerowi Federerowi i Rafaelowi Nadalowi. Można też przyjmować zakłady, że w przyszłości będzie o to trudniej, bo tenis coraz więcej daje, ale i coraz więcej od swych gwiazd wymaga.

Nadal wygrywał już w Paryżu siedem razy, jego kolejny triumf byłby logiczny i zrozumiały, natomiast zwycięstwo każdego innego tenisisty stałoby się sensacją głównie dlatego, że gdzieś po drodze musiałby paść Rafa.

Broniąca tytułu Maria Szarapowa już nie jest zawodniczką, która przyznawała, że na korcie ziemnym czuje się jak krowa na lodzie. Wszystko zmienił ubiegłoroczny triumf. Ale przedtem było wiele bolesnych prób, o czym powinna pamiętać przede wszystkim Wiktoria Azarenka, która również dotychczas nie ma powodu, by przesadnie lubić Paryż (nigdy nie była dalej niż w ćwierćfinale). Serena Williams wygrała już mistrzostwa Francji, ale dawno (2002). Rok temu odpadła już w pierwszej rundzie, lecz potem, gdy wielu w nią zwątpiło, pokazała, że w pełni formy jest bezkonkurencyjna.

Na tym można zakończyć przegląd faworytów, trzeba jednak ciągle pamiętać, że kort ziemny, nawet tak szybki jak w Paryżu, to miejsce, gdzie na swoją szansę czekają też branżowi fachowcy. Wygrywała tu Francesca Schiavone, w finale była rok temu Sara Errani. Jeśli ktoś z asów nie ma szczęścia w losowaniu, może się wykrwawić w starciu z Hiszpanem, Włochem czy tenisistą z Ameryki Południowej zanim zacznie się poważna gra.

Oni potrafią męczyć jak nikt inny, choć zrobiono dużo, by ich przewagi zniwelować, czego najlepszym dowodem jest to, że skończyły się czasy, gdy triumfator Roland Garros nie wygrywał już pozostałych Wielkich Szlemów, a zdarzało się, że do Wimbledonu w ogóle nie jeździł. Dziś mistrzostwa Francji to turniej uniwersalny, co paradoksalnie jako pierwszy udowodnił nie genialny Federer, lecz Nadal, wygrywając i na paryskiej ziemi, i na londyńskiej trawie.

Tegoroczny turniej powinien być wyjątkowy. Równo sto lat temu pierwszy człowiek przeleciał z Francji do Afryki nad Morzem Śródziemnym. Ten śmiałek nazywał się Roland Garros, a replikę jego samolotu Morane Saulnier Type H można z tej okazji zobaczyć w Muzeum Tenisa. To jeszcze jeden powód, by przyjechać nad Sekwanę i udać się do tego muzeum wprost z placu Muszkieterów.

Z polskiej perspektywy też możemy na Paryż spojrzeć nostalgicznie: całkiem niedawno, tuż przed mistrzostwami Francji, był wielki kobiecy turniej w Warszawie (grały w nim wszystkie gwiazdy oprócz Sereny Williams), a wkrótce po Roland Garros i Wimbledonie spotykaliśmy się w Sopocie (tam swój pierwszy zawodowy turniej wygrał Rafael Nadal). Dziś cała nadzieja w Katowicach, ale one muszą najpierw zyskać duszę.

Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?