Korespondencja z Paryża
Ernests Gulbis na pytanie, czy to prawda, że podróżuje na turnieje odrzutowcem ojca odpowiada: „Tak, mam też helikopter, łódź podwodną i statek kosmiczny". Łotysz jest bajecznie utalentowanym graczem, ale równie bajecznie potrafi ten talent trwonić w dyskotekach. Jego ojciec Ainars Gulbis to jeden z najbogatszych obywateli Łotwy, Ernests nie musi więc na korcie zarabiać na życie i z tego korzysta. Poza kortem też bywa niekonwencjonalny. W trakcie turnieju powiedział, że Federer, Nadal, Djoković i Murray świetnie grają w tenisa, ale są nudni, a ich wywiady pełne hipokryzji. Nazwiska gracza z czołówki, który każdego rywala uważa za dupka, a mówi o wszystkich z szacunkiem jednak nie podał.
Ten Ernests spotkał się w środę z dyżurnym wesołkiem francuskiego tenisa Gaelem Monfilsem i był to mecz znakomity. Monfils wygrał 6:7 (5-7), 6:4, 7:6 (7-4), 6:2, o wszystkim zadecydowała końcówka trzeciego seta, gdy grali jak natchnieni, a na korcie centralnym było elektrycznie od emocji. Po przegraniu tego seta Gulbis poszedł na chwilę do szatni, a potem pogadali jeszcze przy krzesełku Łotysza i wrócili do pracy. Tak nie zachowują się profesjonalni tenisiści, dla których każdy mecz to gra o życie, ale Gael i Ernests są profesjonalni tylko jeśli chodzi o umiejętności, natomiast cała reszta to rock and roll. Gulbis pytany, dlaczego policja zatrzymała go w Sztokholmie z prostytutką odpowiada: „Nie pytam poznanej właśnie dziewczyny co robi, tylko chcę ją jak najszybciej zaciągnąć do łóżka, jak każdy facet". Taki właśnie jest Ernests, duma Łotwy. Tych dziewczyn bez wątpienia będzie więcej niż wygranych turniejów. Koledzy też Gulbisa nie polubią. Dziennikarzowi „L'Equipe" powiedział: „Nami łatwo manipulować, nie jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia. Większości tenisistów wystarcza Playstation i idiotyczne filmy, a reszta wolnego czasu to trening".
Nie wszyscy francuscy gracze to rozrywkowi chłopcy jak Monfils, żyjący zgodnie z zasadą „kumple przede wszystkim". Chyba jedyny absolwent wyższej uczelni w światowej czołówce Gilles Simon (też jest w trzeciej rundzie) zwraca uwagę, że gra staje się coraz bardziej atletyczna a to znaczy o wiele bardziej narażona na doping. Od przyszłego roku Międzynarodowa Federacja Tenisowa wprowadza paszporty biologiczne i wtedy walka z farmakologicznym wspomaganiem w tym sporcie zacznie się na poważnie, bo na razie, w porównaniu np. z kolarstwem, to żart.
Do Paryża przyjechał w ten weekend znakomity przed laty australijski gracz Patrick Rafter, by lobbować za zmianami w Pucharze Davisa, który coraz bardziej tenisistom przeszkadza. To nie pierwsza próba utrupienia tej historycznej rywalizacji, ale tym razem może się udać, bo reformatorskie plany (jeszcze nie ogłoszono na czym one miałyby polegać) popierają podobno wszyscy gwiazdorzy poza Djokovicem, który jeszcze czuje co to jest gra dla ojczyzny.