Pieniędzy więcej, miłości mniej

Roland Garros I Odpadł Łukasz Kubot, jutro grają Agnieszka Radwańska, Jerzy Janowicz i Michał Przysiężny. Jak deszcz pozwoli.

Aktualizacja: 30.05.2013 23:43 Publikacja: 30.05.2013 23:24

Wielki Szlem w Paryżu: dach potrzebny od zaraz

Wielki Szlem w Paryżu: dach potrzebny od zaraz

Foto: AFP

Francuzi mają coraz większe kompleksy wobec innych turniejów wielkoszlemowych - mniejszy stadion, mniej pieniędzy, kort centralny bez dachu - to wszystko sprawia, że ich mistrzostwa tracą na atrakcyjności dla tych, którzy nie patrzą na wspaniałą historię, tylko porównują Roland Garros do dzisiejszego Wimbledonu, Flushing Meadow czy Melbourne Park.

Paryż wciąż trzyma się dobrze w konkurencji z Londynem, Nowym Jorkiem i Melbourne, ale Roland Garros już nie. Agnieszka Radwańska kolejny rok powtarza, że lubi miasto, ale nie turniej „od szatni". Takich głosów przybywa. Przez kilka lat trwały dyskusje, czy przenieść się na przedmieście, czy zdobyć w końcu pozwolenie na rozbudowę obecnego stadionu. Wybrano tę ostatnią opcję, ale do rozpoczęcia prac daleko.

Turniej transmitowany do 178 krajów jest najważniejszym produktem eksportowym francuskiego sportu, kojarzy się z blichtrem i splendorem, jednak nadchodzi czas zmian i sporów, bo obecna umowa z telewizją publiczną kończy się i możliwe, że od przyszłego roku za oglądanie Mistrzostw Francji trzeba będzie płacić. Przeciwko temu protestuje ministerstwo sportu, argumentując, że Roland Garros to część narodowego dziedzictwa i turniej musi być dostępny dla telewidzów bezpłatnie. Kolejne zmiany to wprowadzenie sesji wieczornych z najbardziej atrakcyjnymi meczami i najwyższymi cenami biletów (tak jest już w Melbourne i Nowym Jorku). Niektórzy ostrzegają - pieniędzy może będzie więcej, ale miłości mniej, jak w małżeństwie, które dobiega do mety. Ze wszystkich przyszłych inwestycji najbardziej potrzebny jest dach nad kortem centralnym. Czwartek był kolejnym deszczowym dniem, mecze wielokrotnie przerywano. Kto z tenisistów miał szczęście ten zaczął grę i jeśli grał dobrze i krótko, nawet skończył swój mecz.

Jednym ze szczęśliwców, którym się to udało był Bułgar Grigor Dimitrow (pokonał Francuza Lucasa Pouille 6:1, 7:6, 6:1), bohater tabloidów, bo romansuje z Marią Szarapową. Ale to nie jedyne zajęcie Grigora, który w końcu zrozumiał, że sam talent nie zaprowadzi go tam, gdzie już od dawna jest jego dziewczyna. „Od pół roku trenuję tak ciężko jak nigdy w życiu, to już zaczyna przynosić efekty. Powinienem zacząć poważną pracę dużo wcześniej, ale młodości nie zawsze towarzyszy mądrość" - mówi Dimitrow. Na pytanie, czy przyjechał do Paryża wygrać turniej, odpowiada zdecydowanie, że tak. Czas poważnej próby w następnej rundzie - pojedynek z Novakiem Djokoviciem. Niedawno w Madrycie Bułgar pokonał lidera światowego rankingu po fantastycznym dreszczowcu. Ostatni zakochany finalista w Paryżu to chyba Ukrainiec Andriej Miedwiediew (przegrał z Andre Agassim w roku 1999) i na każdym kroku podkreślał, że zaszedł tak daleko dzięki niemieckiej tenisistce Anke Huber. Grigor zapewne nie miałby nic przeciwko powtórzeniu tego scenariusza, choć drogi Anke i Andrieja potem się rozeszły.

Łukasz Kubot jednemu Francuzowi dał radę, ale przy drugim padł. W środę wygrał z Maximem Teixeirą a wczoraj przegrał z Benoitem Paire'm 6:7 (2-7), 2:6, 4:6. Spotykali się wcześniej trzy razy i wszystkie mecze wygrał Paire. Tym razem także nie było wątpliwości, kto jest lepszy. Tylko w trzecim secie, po przerwie spowodowanej deszczem, Kubot prowadził 3:0, ale szybko tę przewagę stracił. Mecz z Francuzem to nie gra, lecz wymiana strzałów. Paire jest w znakomitej formie, dojrzewał długo, ale w końcu dojrzał. „Wypadłem z czołowej setki rankingu, w Wimbledonie zagram jeszcze w turnieju głównym, a potem już będzie sezon wielkich turniejów na kortach twardych i tam już mój ranking nie wystarczy. Ale się nie martwię, mam nadzieję, że czeka mnie jeszcze w tenisie wiele dobrego. Priorytet na ten rok to awans Polski do grupy światowej Pucharu Davisa" - powiedział Kubot

Agnieszka Radwańska w trzeciej rundzie zagra w piątek z Niemką Dinah Pfizenmaier, która pokonała jej siostrę Urszulę (ostatni mecz na korcie im. Suzanne Lenglen). Jerzy Janowicz zmierzy się z Holendrem Robinem Haase, a Monsieur P., jak o Michale Przysiężnym napisano w turniejowym programie, z Richardem Gasquetem. Oba mecze o 11.00, jako pierwsze na kortach nr 1 (Przysiężny) i nr 16 (Janowicz). Francuzi poznali już Janowicza, który był w finale w hali Bercy, a w Rzymie niedawno pokonał Jo - Wilfrieda Tsongę (złośliwi rodacy mówią o nim Jo - Wilsuisse, od kiedy z powodów podatkowych przeprowadził się do Szwajcarii) i Gasqueta. Teraz ma okazję przedstawić im się także Przysiężny.

Wydarzeniem czwartku było odpadnięcie Chinki Na Li, triumfatorki turnieju sprzed dwóch lat, tegorocznej finalistki Australian Open. Pokonał ją największy estetyczny koszmar kobiecego tenisa, Amerykanka Bethanie Mattek - Sands (5:7, 6:3, 6:2). Ze strojami pani Sands mogła konkurować tylko piżama starszej z sióstr Williams, ale Venus w Paryżu na szczęście ostatnio wcześnie chodzi spać.

Wybrane wyniki:

Kobiety. II runda:

S. Williams (USA, 1) – C. Garcia (Francja) 6:1, 6:2.

Mężczyźni. II runda:

R. Federer (Szwajcaria, 2) – S. Devvarman (Indie) 6:2, 6:1, 6:1;

J.-W. Tsonga (Francja, 6) – J. Nieminen (Finlandia) 7:6 (8-6), 6:4, 6:3;

N. Djoković (Serbia, 1) – G. Pella (Argentyna) 6:2, 6:0, 6:2.

Debel – kobiety. I runda:

O. Kałasznikowa, A. Rosolska (Gruzja, Polska) – I. Buriaczok, H. Watson (Ukraina, W. Brytania) 3:6, 6:4, 7:5.

Powiedzieli:

Agnieszka Radwańska | Po zwycięstwie nad Mallory Burdette

Amerykanka grała lepiej niż wskazywałby na to jej ranking (82 WTA – red.). Ciężko się walczy z rywalką nieznaną. Ona właściwie wszystko robiła dobrze, ale ważne punkty zdobywałam ja. Piłki różnią się bardzo od tych z ubiegłego roku. Wtedy były ciężkie i trudno było je kontrolować. W tym roku w ogóle nie lecą, więc trzeba inaczej naciągać struny rakiety. To, co zrobiłam (Radwańska deptała rakietę na korcie – red.), było prowizoryczną próbą naprawy naciągu. Jeśli chodzi o kłopoty z pachwiną, jest już lepiej, choć nie obeszło się bez bandaża. Zastrzyki przeciwbólowe i przeciwzapalne brałam ostatnio w ubiegłym tygodniu, więc jest postęp. To zawodowy sport i nie da się uniknąć problemów i kontuzji.

Urszula Radwańska | Po porażce z Niemką Dinah Pfizenmaier

Nie wiem, dlaczego zagrałam tak słabo, a nie tak jak przeciwko Venus Williams. Żałuję, że w trzeciej rundzie nie spotkam się z Agnieszką. Trochę zaskoczył mnie agresywny styl Niemki. Chwilami serwowała lepiej niż Williams. Szczególnie trudny był jej pierwszy serwis, przy którym nic nie mogłam zrobić. Ale to oczywiście mnie do końca nie tłumaczy, powinnam wygrywać swoje serwisy. Ostatnie turnieje pokazały, że potrafię się maksymalnie skoncentrować, gdy gram z mocną rywalką, a ze słabszą idzie mi znacznie trudniej. Będę musiała nad tym popracować. Przed Wimbledonem planuję zagrać w Birmingham oraz 's-Hertogenbosch, gdzie bronię sporo punktów za ubiegłoroczny finał. Wolę grę na trawie niż na korcie ziemnym, więc moje oczekiwania są większe.

Łukasz Kubot | Po zwycięstwie z Francuzem Maxime'em Teixeirą

Dopiero w czwartym secie udało mi się pokazać mój agresywny tenis, czyli serwis-wolej. Cieszę się, że zwyciężyłem dzięki dobrej grze w końcówce, a nie po błędach przeciwnika. To mi dodało pewności siebie. Po okresie słabszej gry w singlu takie zwycięstwo było mi potrzebne. To, co usłyszałem od trenera w szatni po straconych szansach w pierwszym dniu, nie nadaje się do publicznego powtórzenia. Ale Jan Stoces jest najlepszym trenerem, jakiego do tej pory miałem, on wie, kiedy potrzebuję ostrych słów, a kiedy pogłaskania po głowie. Mój kolejny rywal Francuz Benoit Paire jest rewelacją sezonu i będzie grał u siebie. Jego najlepszym zagraniem jest bekhend po linii, bardzo często obiega swój forhend, żeby uderzać piłki właśnie z bekhendu. Dobrze gra też skróty i ma mocny pierwszy serwis.

Francuzi mają coraz większe kompleksy wobec innych turniejów wielkoszlemowych - mniejszy stadion, mniej pieniędzy, kort centralny bez dachu - to wszystko sprawia, że ich mistrzostwa tracą na atrakcyjności dla tych, którzy nie patrzą na wspaniałą historię, tylko porównują Roland Garros do dzisiejszego Wimbledonu, Flushing Meadow czy Melbourne Park.

Paryż wciąż trzyma się dobrze w konkurencji z Londynem, Nowym Jorkiem i Melbourne, ale Roland Garros już nie. Agnieszka Radwańska kolejny rok powtarza, że lubi miasto, ale nie turniej „od szatni". Takich głosów przybywa. Przez kilka lat trwały dyskusje, czy przenieść się na przedmieście, czy zdobyć w końcu pozwolenie na rozbudowę obecnego stadionu. Wybrano tę ostatnią opcję, ale do rozpoczęcia prac daleko.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?